Autor zdjęcia: Pawel Andrachiewicz / PressFocus
We wtorek i środę rządzili obrońcy i rozgrywający! Jedenastka i antyjedenastka 26. kolejki Ekstraklasy
Spory mamy rozstrzał w dzisiejszym zestawieniu, bo nie było żadnej takiej drużyny, która zagrałaby kompletnie olśniewająco. We wtorek i środę raczej oglądaliśmy pojedyncze błyski – głównie obrońców oraz rozgrywających. Kto zatem po 26. kolejce zasłużył na pochwałę, a kto na burę?
BRAMKARZ
Frantisek Plach – Przy strzale Lopesa nie miał nic do powiedzenia. Poza tym jednak długo utrzymywał Piasta w grze o pełną pulę, broniąc sporo groźnych uderzeń. Weźmy chociaż próbę Mladenovicia z pierwszej części meczu, akcję z 59. minut, kiedy z bliskiej odległości próbował pokonać go Pekhart, czy zwycięskie „sam na sam” z Kostorzem.
OBROŃCY
Josip Juranović – Może być wkurzony na Pekharta, za sytuację, którą Czech zmarnował w 52. minucie. Genialne było to dośrodkowanie Josipa, to powinna być asysta! Tak samo jak niedługo potem, gdy Tomas po podaniu od Chorwata z paru metrów rąbnął prosto w Placha. No ale do trzech razy sztuka – Rafa Lopes pokazał koledze po fachu jak się powinno wykańczać akcje po dograniach Juranovicia, który w końcu mógł cieszyć się z asysty. A że w tyłach też był skuteczny, to koniec końców powinien być z siebie zadowolony.
Bogdan Tiru – Jego ekipa wpuściła trzy gole, lecz w utratę żadnego nie był zamieszany. Ba, w jednej sytuacji jeszcze uratował zespół przed kolejnym trafieniem Podbeskidzia, wybijając piłkę niechybnie zmierzającą do siatki. Do tego sąm dwukrotnie pokonał bramkarza Stali. Kiedyś będzie opowiadał wnukom o tym meczu w swym wykonaniu.
Kamil Piątkowski – 20-latek zaliczył kolejny świetny występ. W meczu z Wartą Piątkowski był prawdziwym liderem częstochowskiej defensywy. Nie tylko spełniał zadania defensywne, ale również bardzo często samodzielnie wyprowadzał akcję, wychodząc wysoko z piłką i podając ją do jednego z ofensywnych zawodników. To również on popisał się heroiczną interwencją, kiedy po pierwszym spudłowanym karnym zespołu gospodarzy, wyskoczył i wybił piłkę odbitą od poprzeczki, przypłacając to bolesnym upadkiem.
Patryk Janasik – Niektóre źródła zapisują mu premierowego gola w Ekstraklasie, ale chyba jednak piłka po jego strzale nie leciała w światło bramki. Niemniej walnie przyczynił się do zwycięstwa nad Podbeskidziem. W końcówce jeszcze ofiarnie przyblokował swoim ciałem uderzenie Wilsona, które raczej trafiłoby do siatki. Warto docenić ten występ, bo grał na nietypowej dla siebie pozycji lewego wahadłowego.
POMOCNICY
Martin Pospisil – Czasem mamy wrażenie, że ma w kontrakcie zapis, który daje mu premię od każdego skutecznego podania zewniakiem. W starciu ze Stalą nie oszczędzał swojego atutu i stwarzał spore zagrożenie. Dwie asysty zaliczył jednak nie po znakomitych podaniach, lecz centrach ze stałych fragmentów.
Rafał Kurzawa – Jego współpraca z Michałem Kucharczykiem układała się prawie idealnie. Prawie, bo poza bramką Kurzawy po dobraniu „Kuchego” były pomocnik Górnika mógł mieć na koncie co najmniej dwie asysty. Tyle że w pierwszej sytuacji Michał przeniósł piłkę głową ponad bramką, a później – gdy został wypuszczony sam na sam – dobrze zareagował Martin Chudy. Właśnie tego kibice oczekują od Rafała – realnego wpływu na konstruowanie akcji. I w spotkaniu z Górnikiem właśnie to dostali.
Maciej Domański – Wszyscy pewnie skupią się na wędce Zjawińskiego i heoricznym wyczynie Maka w 95. minucie, czyli golu na remis. A prawda jest taka, iż to Domański jest cichym bohaterem mielczan z tego starcia. Raz sam trafił z rzutu karnego, innym razem popisał się asystą z rożnego do Jonathana de Amo. Generalnie był najgroźniejszym z piłkarzy Stali, który przez 90 minut nie schodizł z dobrego poziomu.
Filip Starzyński – Wrócił stary, dobry „Figo”. 29-latek w meczu z Wisłą Kraków popisał się fenomenalnym uderzeniem z rzutu wolnego, które śmiało może pretendować do miana bramki kolejki. Potrafił znaleźć partnerów w trudnej sytuacji i obsłużyć ich wyśmienitym podaniem. To właśnie on rozpoczął akcję bramkową, która ustaliła wynik spotkania na 4-1. Urodzony w Szczecinie pomocnik wyraźnie wraca do wysokiej formy, a to bardzo dobra informacja dla kibiców Zagłębia na finiszu sezonu.
Krzysztof Mączyński – Ten mecz z Podbeskidziem dogłębnie pokazał, ile w tej chwili znaczy dla Śląska. Jego powrót po kontuzji zbiegł się w czasie z przyjściem Jacka Magiery i bardzo dobrą formą wrocławian. W sporej mierze odpowiada za to kapitan WKS-u. Strzelił gola, zaliczył asystę przy trafieniu Poprawy i podał do Janasika, który po rykoszecie od Bilińskiego wpisał się na listę strzelców. Obecnie to najlepszy piłkarz Śląska.
Michał Skóraś – Jeden z najlepszych występów tego chłopaka w Ekstraklasie. Robił sporo wiatru, ale nie tylko takiego, który muskał przyjemnie obrońców po skroniach. Nie, parę razy nimi naprawdę ładnie zakręcił. Zdobył też bramkę, która rozwiązała poznański worek z golami. Gdyby częściej tak grał, nie musiałby się martwić o konkurencję ze strony Sykory.
***
ANTYJEDENASTKA 26. KOLEJKI EKSTRAKLASY
***
ANTYBOHATER 26. KOLEJKI EKSTRAKLASY: Legia, która nie wiedziała, że nie jest zaproszona do SuperLigi
❌ #ClubsAGAINSTTheSuperLeague pic.twitter.com/evZNZTVuC8
— Legia Warszawa 👑 (@LegiaWarszawa) April 20, 2021