Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Wawrzyniak: Latem rewolucja w Legii. Czernik: Nie szukamy nast. Brosza. Bosacki: Nagle rozwiązały się języki po odejściu Żurawia

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2021-04-23 08:00:58

Piątkowa prasa to jak zwykle sporo dobrego czytania. Mamy więc wywiady z Mioduskim, Wawrzyniakiem, Mosórem, Bosackim, Czernikiem czy Tomaszewskim. Ponadto ciekawe teksty o m.in. o pięcioleciu panowania Papszuna w Rakowie, kłopotach Górnika czy Stali.

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Dariusz Mioduski: Futbol zjednoczył całą Europę”

„Nie jest paradoksem, że krytykowana UEFA jest postrzegana jako obrońca futbolu klubowego? 
Początek tego, co teraz miał miejsce cztery lata temu. Podczas posiedzenie ECA w Monaco zmieniono formułę dostępu do Ligi Mistrzów. Zmniejszono ścieżkę mistrzowską do czterech klubów, by więcej zespołów z topowych lig grało automatycznie. Już wtedy padła groźba, że jeśli nie, to powstanie Superliga. UEFA została postawiona pod ścianą. Jako przedstawiciele mniejszych i średnich klubów nie mieliśmy w ECA wiele do powiedzenia. Większość była po stronie największych i mogli przegłosować, co chcieli. Od tamtego momentu zaczęła się polaryzacja futbolu. Topowe ligi jeszcze zyskały na wartości. Cztery zespoły z automatu wchodzące do LM plus kolejne dwa do Ligi Europy powodują, że będąc na miejscu dziewiątym, walczysz o puchary. A co za tym idzie, twoja liga staje się silniejsza. Sześć najlepszych drużyn dostaje setki milionów euro z automatu, nie grając nawet meczu. Obecne rozwarstwienie wywołała w dużej mierze tamta reforma 

Czy jest szansa na zmniejszenie zarobków piłkarzy?
Prawo europejskie nie pozwala na to, na co prawo amerykańskie. Wszelkie próby ograniczenia zarobków w Europie są torpedowane przez FIFPro, która reprezentuje piłkarzy. Salary Cup jest niemożliwe. Poza tym są kluby, w których nie ma odpowiedzialności finansowej i wydają, ile chcą. Pandemia spowodowała spustoszenie. Wiem to po Legii. 30 procent budżetu zniknęło, koszty pozostały podobne. To jest liczone w naszych, złotówkowych realiach. A są kluby mające budżety 30 razy wyższe od Legii i liczone w euro.”

***

„Jakub Wawrzyniak: Legia bawi się w Ekstraklasie”

„Na których pozycjach potrzeba wzmocnień?
Latem szykuje się kolejna rewolucja kadrowa. Zamiast zastanawiać się, jak będzie grała Legia, lepiej chyba, kto w niej w ogóle będzie? Być może Pekhart rozegra świetny turniej i latem wróci tylko po to, by się spakować i przenieść. To samo Juranović. Co z Vešoviciem i Wszołkiem, którym kończą się kontrakty? Slisz wyrasta z wieku młodzieżowca i Legia będzie musiała sprowadzić piłkarza do pierwszego składu w odpowiednim wieku. Granie trójką obrońców i wahadłowymi pomocnikami wymaga, po stracie piłki, natychmiastowego powrotu na pozycje. A współpraca w defensywie Legii nie zawsze wyglądała dobrze, czego rywale nie potrafi li czasem wykorzystać. Ale to było w ekstraklasie, a co będzie w pucharach? Obrońcy – w tym systemie – nie byli poddani wymagającym sprawdzianom, warszawska drużyna nie została zepchnięta pod własne pole karne, nie musiała się bronić. Jeśli gdzieś bym szukał wzmocnień – to do obrony. Choćby po to, by dać trenerowi nowe możliwości i rozwiązania.”

***

„Gdański bieg z przeszkodami”

„Braki kadrowe, szczególnie w linii obrony, ostatnio udało się tuszować, ale dzisiaj niestety nasza gra w defensywie kuleje. Nie jestem czarodziejem, pięciu takich zawodników, jak Tobers, Nalepa, Makowski, Kubicki czy Saief nie zastąpię od razu – mówił tuż po meczu z Lechem Stokowiec. – Szkoda, bo jest to dla nas bolesna porażka, ale się nie poddajemy. Musimy się szybko pozbierać, gdyż w niedzielę czeka nas kolejny mecz i musimy wyciągnąć odpowiednie wnioski. Na pewno z niczego nie rezygnujemy. Dopóki będzie szansa, żeby grać o czwarte miejsce, to nie odpuścimy – dodał opiekun gdańszczan. W niedzielę sytuacja Lechii będzie dużo lepsza. Poza wracającym Kubickim w kadrze meczowej powinien znaleźć się Nalepa, Makowski i Saief.”

Więcej TUTAJ

***

„Pięć lat z Papszunem”

„Pierwszy sezon w I lidze był trudny. Po ośmiu kolejkach mieliśmy zaledwie osiem punktów. Przydarzyły się cztery porażki i tylko dwie wygrane. Dla mnie to był najtrudniejszy moment w Rakowie. Zaczęły pojawiać się w głowie pytania, czy to na pewno jest poziom, na którym sobie poradzimy. Potraktowałem to jak wyzwanie. Chciałem się tym trudnościom przeciwstawić. Okazało się, że z szesnastego miejsca dźwignęliśmy się na trzecie po rundzie jesiennej i niektórym rozpaliły się głowy, bo sądzili, że ekstraklasa będzie w zasięgu. Zima 2018 roku była bardzo ciekawym doświadczeniem. Teraz wiem, że niektóre rzeczy działy się za szybko. Hasło „awans” pobudzało wyobraźnię. Do zespołu wprowadziliśmy bardziej znane nazwiska, jak Mateusz Zachara czy Dariusza Formella. Wewnętrznie czułem jednak, że to nie jest jeszcze odpowiedni moment. Jakbyśmy wtedy awansowali, to w kolejnym roku na bank spadlibyśmy z ekstraklasy. Przede wszystkim poziom zawodników i drużyny nie do końca nas do tego predysponował. Organizacyjnie nie byliśmy gotowi do gry w najwyższej klasie. Można powiedzieć, że nadal mamy z tym problem...”

Więcej TUTAJ

***

„Fryzjer, Baresi, łasuch i inni”

„Na prawej obronie występował Zbigniew Sieja, który w Rakowie był zawsze. W tym klubie grał zresztą też jego brat Mirosław. Zbyszek wyróżniał się zadziornością, nie odpuszczał. Wiele lat spędził niższych ligach i zrobił parę awansów. Lewym obrońcą był Witek Gwiździel, ale zaczynał jako napastnik. Nie strzelał goli, więc trenerzy go przekwalifi kowali i dobrze radził sobie nawet na poziomie ekstraklasy. Wiąże się z nim bardzo sympatyczna historia, bo Witek był naszym... fryzjerem. I proszę bez złośliwych skojarzeń. On naprawdę jako samouk potrafi ł strzyc ludzi i w drużynie miał wielu chętnych na takie usługi, choć ja akurat nie skorzystałem. Miał swoje lusterko, nożyczki, grzebień i zasuwał, nawet trener prosił, żeby go ostrzyc. Szczególnie w dzisiejszych czasach, kiedy zamknięto zakłady fryzjerskie, taki piłkarz w szatni to prawdziwy skarb.”

***

„Największe problemy Stali”

„Drugim młodym graczem beniaminka pod względem rozegranych minut jest Zjawiński, do gry którego można mieć dużo zastrzeżeń. – Niestety, z całym szacunkiem, ale on nie nadaje się do ekstraklasy. Sama ambicja to za mało – mówi dwukrotny mistrz Polski ze Stalą Krzysztof Rześny. Gąsior w swoim debiucie dokonał kontrowersyjnej zmiany: posadził na ławce Strączka, którego za stąpił Michał Gliwa, a przepis o młodzieżowcu postanowił realizować Zjawińskim. Piłkarz nie radził sobie, ale szkoleniowiec, chcąc nie chcąc, musiał trzymać go na boisku prawie do końca spotkania (w 83. minucie zastąpił go jeszcze mniej doświadczony Kacper Sadłocha). Kiedy po meczu trener został zapytany, co 20-latek wnosi do drużyny, szkoleniowiec wziął go w obronę. – Jeśli jestem pytany o młodego, rozwijającego się zawodnika z dobrymi warunkami fi zycznymi, dlaczego nie rozmawiamy o Maku, Prokiciu i Kolewie? Od tych zawodników powinniśmy wymagać więcej niż od Zjawińskiego – powiedział Gąsior, ale trzy dni później przyznał się do błędu, przywracając do składu Strączka.”

Więcej TUTAJ

***

„Cały Kraków rozczarowuje”

„Natomiast Wisła totalnie zaskoczyła wszystkich. Początek rundy miała bardzo fajny. Wydawało się, że zespół pod batutą Petera Hyballi będzie rywalizował o wysokie cele i spadek mu nie zagrozi. Już liczono punkty dzielące Białą Gwiazdę od topowych miejsc. Drużyna prezentowała bardzo solidny futbol. A teraz jesteśmy świadkami czterech porażek Wisły z rzędu. Nie wiadomo, co się dzieje z zespołem. Zobaczymy, jak całą sytuację rozwiąże szkoleniowiec, bo nastroje teraz nie są najlepsze – zaznacza Motyka, który mówi, że wcześniejszym etapie sezonu wskazałby Wisłę jako faworyta, zwłaszcza że mecz jest przy Reymonta. Ale teraz tak naprawdę nikt nie wie, co zespół jest w stanie zaprezentować. – Ostatnio to Biała Gwiazda prezentowała się trochę lepiej w derbach Krakowa. Ale każdy mecz między tymi rywalami to wielka niewiadoma. Trudno przewidzieć, w jakiej formie będą w formie jedni i drudzy. Obie drużyny w tym sezonie zawodzą i nie ma co tego ukrywać – zauważa ośmiokrotny reprezentant Polsk.”

Więcej TUTAJ

***

„Z zaciągniętym hamulcem”

„Górnik z uwagi na pustki w kasie musi przy transferach gimnastykować się znacznie bardziej niż inni. To znaczący problem dla Artura Płatka i klubu, w którym nie było 200 tysięcy euro, żeby zatrzymać wypożyczonego Giorgosa Giakoumakisa (dziś lidera klasyfi kacji strzelców w Eredivisie). Ograniczenia na transferowym rynku odbijają się na drużynie, która z roku na rok zamiast być lepsza, robi się coraz słabsza. Przyjemnie wertować życiorys Boakye, w którym znajdziemy grę w Genoi czy Atalancie, transfer do Juventusu czy występy w Lidze Mistrzów. Mina rzednie, gdy przed oczami staną jego występy w Górniku. Do końca zostały cztery mecze, może w nich Ghańczyk wreszcie pokaże coś z repertuaru, który kusił znacznie mocniejsze kluby. Na razie zrobił wiele, by nazwać go transferowym niewypałem. Kosztownym niewypałem. Według nieofi cjalnych informacji miesięcznie zarabia 20 tys. euro, z czego 11 tys. płaci klub, a pozostałą część sponsor.”

***

„Piłkarz z instrukcją obsługi”

„Zmiana podejścia do wykonywanych obowiązków nie oznaczała, że Świerczok całkowicie spokorniał. Wręcz przeciwnie, kiedy trzeba było, potrafi ł się postawić w szatni. Kiedy po jednym z wygranych meczów koledzy zamówili do szatni piwo i pizzę, napastnik tylko na nich spojrzał i zapytał, czy rzeczywiście jest im to potrzebne, bo może gdyby zjedli kawałek mniej lub nie pili alkoholu, mogliby osiągnąć jeszcze więcej. – To naturalny lider. Nie musi dużo mówić, żeby inni go słuchali – uważa Stokowiec. I po chwili dodaje: – Pewność siebie Kuba zaczął wykorzystywać w inny sposób, znacznie lepszy – na boisku. Czasem robił rzeczy, których inni by nie wymyślili, bo brakowałoby im odwagi. On po prostu próbował. Nie udało się? Trudno. Nie robi to na nim wrażenia. Już po pierwszym spotkaniu z nim, wiedziałem, że chcę, by u nas grał.”

Więcej TUTAJ

***

„Kiedy, jak nie dziś”

„Czuł, że trzeba się pokazać, bo trenuje z pierwszą drużyną i być może wkrótce dostanie szanse debiutu. Gdy podczas zajęć zderzył się z kolegą z zespołu, poczuł silny ból. Kolano puchło, stało się niestabilne, ale nawet wtedy nie zakładał najgorszego. – Gdy usłyszałem, że zerwałem więzadło krzyżowe, byłem załamany. Nigdy wcześniej nie miałem żadnego urazu. Zaraz po operacji zacząłem żmudną rehabilitację. Trudno było wytrzymać tyle bez piłki, ale wiedziałem, że nie mogę się poddać – wspomina Bartłomiej Kręcichwost. Do feralnego zdarzenia doszło w maju 2018 roku, gdy Podbeskidzie grało w I lidze, a trenerem był Adam Nocoń. Napastnik Górali wrócił na boisko dopiero w sierpniu 2019 roku. Pauzował ponad rok.”

Więcej TUTAJ

***

„Wraca stary, dobry Ramirez”

„Tak naprawdę powody do narzekań 28-latek dawał kibicom Kolejorza dopiero w 2021 roku. Od startu rundy wiosennej sprowadzony z ŁKS piłkarz, prezentował się słabo. Nie asystował, nie strzelał goli. Mało brakowało, a na kolejną bramkę w ekstraklasie Hiszpan czekałby całą rundę. Czwarte ligowe trafi enie uzyskał w meczu z Podbeskidziem (4:0) i gdyby nie gol strzelony w ostatniej kolejce przeciwko Lechii (3:0), Ramirez miałby 15 kolejnych spotkań bez bramki. Na szczęście dla niego licznik zatrzymał się na 14. – Dani jest świetnym piłkarzem. Razem z Pedro Tibą wnoszą do naszej gry trochę fi nezji, nieprzewidywalności. Cieszę się, że Ramirez dziś się przełamał, to dla niego na pewno ważne trafi enie, a my ze sztabem szkoleniowym zrobimy wszystko, by obaj dawali nam jak najwięcej – powiedział w rozmowie z reporterami Canal+ po meczu z Lechią Maciej Skorża.”

Więcej TUTAJ

***

„Piotr Mosór: Nie chcę, by syn popełnił moje błędy”

„Czy Ariel będzie miał charakter do piłki, czy nie będzie za grzeczny?
Nie, bo zawsze na boisku potrafił być waleczny, złośliwy, nie odpuszczał. Tego się nie obawiałem, zastanawiałem się jednak, jaką drogą pójdzie. Na początku, kiedy przechodził do Legii, powiedziałem mu, aby nie popełnił moich błędów.

Jakich konkretnie?
Było ich dużo. Mogłem osiągnąć w życiu o wiele więcej, ale przez trudny charakter, nie udało mi się zajść dalej. Nie chcę, aby powielił to Ariel. Ma być zdeterminowany, pewny siebie, ale też słuchać trenera, robić to, co mu mówią w klubie. Niektórzy twierdzą, że chcę zarobić na synu. Naprawdę mam jeszcze za co żyć. Mi zależy tylko na tym, żeby Ariel był szczęśliwy. Patrzę w jego oczy i widzę tę samą pasję co u mnie kilkadziesiąt lat temu. Pamiętam, jak czasem musiałem wstawać o 4 rano, tata odwoził mnie na autokar do Chorzowa, wracałem w piątek na jeden dzień, bo następnego musiałem być już na meczu Ruchu. Nie wyobrażałem sobie, by odpuścić. Teraz widzę po Arielu, jak mu zależy. Siedzi w klubie 5-6 godzin. Jeszcze do niedawna nie miał prawa jazdy, zawoziłem go na 8.45, odbierałem po 14. Sam się zastanawiałem, co robi przez tyle czasu, ale cieszę się, że mu zależy, że nie ciągnie go w złą stronę. Kiedyś powiedziałem mu: jak będziesz wariatem, stracisz wszystko.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„Bartosz Bosacki: Wszystko zaczyna się od głowy”

„W tym zespole jest potencjał, ale nie został on wykorzystany, coś się zacięło i chyba najbardziej zacięło się w głowach.

To znaczy?
Na boisku brakowało właśnie tego „mentalu” i to było widać, co zresztą zostało ostatnio powiedziane. Szkoda, że dopiero teraz i że w klubie nikt nie miał odwagi, żeby rozmawiać o tym w środku. Trenera Żurawa nie ma w Lechu i nagle niektórym się języki rozwiązały, że tego nie było, tamtego nie było, to można było zrobić inaczej. A wydaje mi się, że w takiej organizacji należy przede wszystkim rozmawiać i słuchać. Tego mi właśnie zabrakło, nie tylko od trenera Żurawa, ale też od wszystkich ludzi odpowiedzialnych za szkolenie czy za drużynę. Nie wszystko spada na trenera, bo jeśli szkoleniowiec - obojętnie jaki - nie dostanie wsparcia z góry, to niestety będzie się to kończyło tak, jak się skończyło dla Macieja Skorży kilka lat temu i dla Ivana Djurdjevicia, i dla Adama Nawałki, chociaż on to była trochę inna bajka. Ci, którzy ciągnęli zespół w eliminacjach, czyli wychowankowie i gracze wzięci z akademii, sprawdzili się, ale teraz brakuje mi kontynuacji we wprowadzaniu młodych piłkarzy.”

***

„Limit pecha wyczerpali”

„Po meczu ze Śląskiem musimy wyciągać wnioski. Bo tak łatwo tracić bramek nam nie wolno. Nie wiem, ile strzałów oddał rywal. Ale czuję, że my oddaliśmy dużo więcej. To, ile stworzyliśmy sobie sytuacji, może budować. Ale z drugiej strony byliśmy bardzo źli, że tych okazji nie wykorzystaliśmy – podkreśla Rzuchowski i ma rację, bo to właśnie zbyt łatwo tracone gole oraz kilka niewykorzystanych szans zadecydowało o porażce 3:4. Mimo to defensywny pomocnik Podbeskidzia wierzy, że jeszcze nie wszystko stracone, choć porażka ze Śląskiem była trzecią z rzędu. - Gdy się w coś wierzy, to wszystko jest do zrobienia. A my wierzymy w to, że możemy się utrzymać. Chcemy, by kibice byli z nami. Do ostatniej kropli krwi i potu, a także do ostatniego gwizdka ostatniego meczu mamy do zrealizowania swój cel, którym jest pozostanie w lidze. I mam nadzieję, że spełnimy to założenie – zapewnia.”

***

„Koniec domowych wyjazdów”

„Cieszę się, że wracamy. Dla mnie to szczególna chwila, bo jestem tutaj trenerem dość długo i to wszystko się dzieje w mojej obecności. To ważny moment dla mnie, dla zespołu i dla historii klubu, ponieważ tego chcieliśmy, do tego dążyliśmy i bardzo cieszymy się z powrotu. Może „nasz dom” nie jest do końca jeszcze wybudowany, ale powiedzmy, że jedno piętro już mamy – mówił na przedmeczowej konferencji Marek Papszun. Trener częstochowian powiedział także, że jego zawodnicy mieli okazję zapoznać się z murawą na stadionie.”

***

„Bez sentymentów”

„Trener Magiera odniósł się także do „zarzutu”, że w ostatnim meczu oszczędzał niektórych piłkarzy, mając na uwadze pojedynek z Rakowem. Tak nie było, funkcjonujemy z meczu na mecz. We wtorek najistotniejsze było spotkanie z Podbeskidziem, teraz najistotniejszy jest mecz z Rakowem i tak do tego podchodzimy. Nasz najbliższy przeciwnik ma sezon stulecia, dosłownie i w przenośni. Jest to klub, który jeszcze nigdy nie był tak wysoko, jeżeli chodzi o końcówkę sezonu. Jest na pozycji medalowej oraz w finale Pucharu Polski. To drużyna bardzo dobrze poukładana, która wie, czego chce. Ale będziemy robić wszystko, aby to spotkanie wygrać. Jesteśmy zespołem zdeterminowanym, mającym swoje cele. Patrzymy przede wszystkim na siebie i swoje możliwości.”

***

„Dariusz Czernik: Niełatwy jest ten czas”

„Jak odniesie się pan do spekulacji związanych z osobą trenera Brosza?
Powiem krótko: zapewniam, że Górnik nie prowadził i nie prowadzi żadnych rozmów z jakimkolwiek szkoleniowcem. Teraz skupiamy się na tym, żeby dokończyć sezon. Jednak myślimy i pracujemy też nad tym, co będzie w nowych rozgrywkach.

Czyli do końca swojego kontraktu, a zatem i do końca sezonu, Marcin Brosz będzie na stanowisku
Na pewno. Dodam, że nadal chcemy współpracować z trenerem Broszem. Gdyby tak nie było, to z kimś byśmy już prowadzili rozmowy, ale raz jeszcze powtórzę: nie prowadziliśmy i nie prowadzimy z nikim żadnych rozmów.”

***

„Gra o miliony”

„Podział środków od Ekstraklasy SA jest pogrupowany na kilka kategorii, a jedną ze składowych jest wynik sportowy w sezonie 2020/21. Każde jedno miejsce wyżej „wycenione” jest na niemal 300 tys. zł. Oznacza to, że różnica pomiędzy czwartym a siódmym miejscem to prawie milion złotych. Niemała to suma. Pomijając fakt premii, które przeszły koło nosa Piastowi z tytułu wygranej w Pucharze Polski i miejsca na podium (od 3 do 6 mln zł), fakt startu w europejskich pucharach oznacza dodatkowy zastrzyk finansowy. Rok temu Piast, zajmując trzecie miejsce w lidze, zarobił 20,9 mln zł. Czwarta Lechia zaksięgowała „jedynie” 15,05 mln zł, a szósta Pogoń Szczecin 12,9 ml zł. Jak widać różnice są znaczące.”

***

„Grać zawsze na 100 procent”

„Ze spotkania z Radomiakiem też wyciągamy wnioski - zapewnia doświadczony bramkarz. - Zacznę od siebie i przyznam, że nie był to idealny mecz w moim wykonaniu. Mogę jedynie powiedzieć, że najlepsi też popełniają błędy oraz zapewnić, że staram się robić wszystko, by było ich jak najmniej. Pracuję na treningach, żeby moja gra wyglądała jak najlepiej. Te błędy biorą się także z tego, że chcę asekurować linię obrony, a to jest trudny element, więc staram się go poprawić. Zdaję sobie jednak sprawę, że ode mnie wszyscy będą wymagać tego najwyższego pułapu. Przyzwyczaiłem do tego swoimi występami i kardynalny błąd będzie wytykany, bo każdy chce, żeby Jałocha grał zawsze na 100 procent.”

***

„Zatarte wspomnienia”

„Pełniący od tygodnia funkcję pierwszego trenera Widzewa Broniszewski junior poprowadzi ten zespół w ligowym meczu po raz trzeci, bo dwa razy zastępował swoich szefów doraźnie, co często umyka uwadze piłkarskich dokumentalistów. Raz zastąpił Franciszka Smudę (gdy obaj pracowali w Łodzi) po jego kontuzji i operacji. Po raz drugi znalazł się w meczowym protokole i na konferencji prasowej z okazji meczu z Radomiakiem w lutym tego roku, gdy Enkeleid Dobi był zawieszony po czerwonej kartce. W swoim życiorysie ma też krótki okres pracy w Pogoni Siedlce, a więc to już najwyższa pora, by się wykazać, bo „junior” ma już 41 lat. „Ma taki potencjał, że już powinien podjąć samodzielną pracę w dobrym klubie” – takie referencje dał mu ostatnio w rozmowie z klubową telewizją Widzewa Franciszek Smuda.”

***

„Nie żyjemy tylko derbami”

„To porażka Polonii, że na tym etapie sezonu ma 10 punktów mniej od Ruchu?
Popatrzmy, na jakim etapie odbudowy czy budowy jest dziś Polonia, Ślęza, Pniówek, a na jakim Ruch. We obchodził 101. urodziny i wystarczy spojrzeć, jaka była ich skala. To coś niebotycznie wyższego niż pułap, na którym znajdują się pozostałe kluby, co musi też przekładać się na aspekty sportowe. My przed rozpoczęciem sezonu budowaliśmy skład z problemami, po przerwie covidowej, podczas której zawodnicy otrzymywali po 500 złotych brutto wypłaty. W naszych ramach finansowych zbudowaliśmy jednak ekipę, która - zaryzykuję to stwierdzenie - walczy z Ruchem jak równy z równym, bo sprawa awansu dalej jest otwarta. Patrząc jednak globalnie, Ruch jest zdecydowanym faworytem i wywiązuje się z tej roli w 100 procentach. Jego przewaga punktowa, ale ani my, ani Ślęza, jeszcze nie składamy broni. Kto widział spotkanie wrocławian na Cichej, ten stwierdzi, że można tam toczyć równorzędny bój, a nawet być odrobinę lepszym.”

 

SUPER EXPRESS

„Jan Tomaszewski: Nie chcę żeby Lewy pobił rekord Mullera”

„Robert Lewandowski wraca do gry już w ten weekend. Czeka pan z niecierpliwością?
Wyniki Bayernu mnie interesują, ale nie tak, jak wyniki reprezentacji Polski. Chciałbym, żeby w czerwcu Robert był gotowy do gry na 100 proc. Robert chce grać, bo zamierza pobić rekord Muellera. Mam nadzieję, że Niemcy będą go oszczędzali. Niech już nie napala się na pobicie tego rekordu, niech będzie drugi. Niech to mu nie przesłoni przyszłości, przede wszystkimzdrowotne.

Co wybór Bońka na wiceprezydenta UEFA oznacza dla polskiej piłki?
Zbyszek w tym stuleciu PZPN załatwił dla nas więcej niż pozostali prezesi razem wzięci. Poza tym „wcisnął” wielu naszych działaczy do UEFA i FIFA. Zbyszek b ę d zie c a ł y czas nam pomagał. Mam nadzieję, że nowym prezesem będzie Marek Koźmiński i będzie dobrze współpracował ze Zbyszkiem. Nasz futbol może na tym tylko skorzystać. Porównuję wybranie Zbyszka na wiceprezydenta UEFA do wygrania plebiscytu na najlepszego piłkarza świata przez Roberta Lewandowskiego.”

***

„Igor Sapała: Gramy najlepiej w Polsce”

„Powiedziałem ostatnio, że gramy najlepszą piłkę w Polsce, i nie wycofuję się z tych słów. Jeśli zakończymy sezon na trzecim miejscu, to tak czy inaczej będzie to fantastyczny wynik. Uważam jednak, że w kolejnych latach możemy mierzyć jeszcze wyżej. Raków jest na tyle ambitnym klubem, że będzie celował w te najwyższe lokaty. Mocno wierzę w tę drużynę i naprawdę uważam, że moje słowa nie były na wyrost – podkreśla.”

 


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się