Autor zdjęcia: Rafal Rusek / PressFocus
Udany chrzest nowego stadionu. Klepnięcie podium już na wyciągnięcie ręki. Raków 2:0 Śląsk
Widowisko było znacznie bardziej jakościowe niż nowy stadion, na którym piłkarze obu drużyn dzisiaj debiutowali, ale też trzeba przyznać, że poprzeczka była zawieszona gdzieś na wysokości kostek. Tym niemniej, gospodarze bardzo dobrze wykonali swoje zadanie, a pierwsza porażka Śląska za kadencji Jacka Magiery stała się faktem.
W ostatniej kolejce Vladislavs Gutkovskis trafił do siatki po raz pierwszy od listopada 2020 roku licząc jedynie mecze Ekstraklasy. Jak na napastnika przerwa całkiem długa. Ale wystarczyło obejrzeć dzisiejszy mecz Rakowa ze Śląskiem, by wywnioskować, z czego ten problem wynika. Otóż, Łotysz powinien dzisiaj zdobyć co najmniej dwie bramki, a przy odrobinie szczęścia nawet zaliczyć hat-tricka, bo okoliczności ku temu były bardzo dobre. Gola nie było żadnego, ale asysta i całkiem sporo chaosu w polu karnym Śląska już tak. Tylko że od napastnika oczekujemy nieco więcej. Zwłaszcza, gdy ma spore pole do popisu.
- strzelał z narożnika pola karnego – Szromnik sparował piłkę na słupek
- minął się z piłką po rzucie rożnym – ta odbiła się od Janasika
- po podaniu Kuna z lewej strony Gutkovskis wyprzedził piłkę i nie był w stanie czysto uderzyć
- odebrał piłkę na połowie Śląska, miał dużo miejsca, ale zaraz potem futbolówkę stracił
- zabawił się z Puerto, ale w sytuacji sam na sam ze Szromnikiem posłał piłkę w kierunku częstochowskiego tramwaju
Krótko mówiąc – skuteczność do poprawy.
Konrad Poprawa również do poprawy. A w zasadzie to komunikacja między obrońcami i bramkarzem, bo do piłki skierowanej do Jakuba Araka powinien wyjść Michał Szromnik. A tak? Śląsk osłabił się nie tylko na ostatnie 20 minut, ale również na nadchodzące derby z Zagłębiem Lubin. Z kolei sam występ zawodnika Śląska do tego momentu był naprawdę przyzwoity, nie dawał sobie wejść na głowę. Ale wiadomo – najbardziej pamięta się te złe chwile, tym bardziej, że Raków zasłużenie wygrał to spotkanie. Śląsk w drugiej połowie totalnie zatracił swoje i tak już rozmazane atuty sprzed przerwy. Z kolei Marek Papszun dobrze trafił ze zmianami, które dały jego drużynie pozytywnego kopa.
Piłkarze Rakowa udanie uczcili premierowy mecz na nowym stadionie. Choć mamy wątpliwości, czy słowo „stadion” nie jest w tym wypadku nadużyciem. Dyplomatycznie mówiąc – widowisko było bardziej jakościowe niż sam obiekt, a poprzeczka wcale nie wisiała na poziomie rekordu świata Jeleny Isinbajewej. Tak czy owak – częstochowianie znacząco przybliżyli się do zapewnienia sobie miejsca na podium, a jeśli pozostałe wyniki tej kolejki ułożą się po myśli Rakowa, to nawet w weekend będą mogli oficjalnie świętować awans do eliminacji do europejskich pucharów. A tego przed sezonem z pewnością nikt nie zakładał.
Raków 2:0 Częstochowa (0:0)
1:0 – 48’ Tijanić (asysta Gutkovskis)
2:0 – 85’ Cebula (asysta Lopez)
Raków: Holec 5 – Piątkowski 6, Niewulis 5, Arsenić 5 – Tudor 6, Sapała 4 (46’ Tijanić 6), Lederman 5 (63’ Schwarz 5), Kun 5 – Wdowiak 4 (71’ Lopez 6), Gutkovskis 5 (71’ Arak 5), Cebula 7 (87’ Malinowski).
Śląsk: Szromnik 5 – Bejger 4, Poprawa 3, Puerto 4 – Janasik 5, Lewkot 4 (60’ Sobota 5), Mączyński 4 Stiglec 4 (68’ Zylla 4) – Pich 4 (81’ Pawłowski), Praszelik (60’ Makowski), Piasecki 3 (60’ Exposito 3)
Sędzia: Paweł Raczkowski.
Nota 2x45: 4.
Żółte kartki: Lederman, Piątkowski – Puerto, Piasecki
Czerwona kartka: Poprawa.
Piłkarz meczu: Marcin Cebula.