Autor zdjęcia: Michal Kosc / PressFocus
Raków się nie poddawał, ale nie dał rady. W Warszawie otworzyli szampany! Jagiellonia 0:0 Raków
Można to już powiedzieć oficjalnie – Legia Warszawa zostaje mistrzem Polski w sezonie 2020/21. Tytuł zapewnił warszawiakom bezbramkowy remis Jagi z Rakowem, choć było blisko, żeby to częstochowianie schodzili z murawy jako zwycięzcy.
Środowe spotkanie największym zainteresowaniem cieszyło się właśnie wśród sympatyków warszawskiej Legii. Raków skupia się już na finale Pucharu Polski, który Krzyżowcy zagrają w niedzielę, a Jagiellonia obecny sezon zakończy najprawdopodobniej w środku tabeli – ani nie spadnie, ani nie powalczy o poważniejsze miejsce. Typowy ligowy dżemik, ale czego się spodziewać po drużynie, która ekstraklasę chce zawojować Krisem Twardkiem.
Białostoczanie nieźle zaprezentowali się na tle wicelidera ligi głównie w pierwszej połowie. Wtedy też Jesus Imaz zabawił się w polu karnym z Jarosławem Jachem, a były obrońca m.in. Zagłębia Lubin, wiedząc, że nie zatrzyma Hiszpana w przepisowy sposób, kopnął Iberyjczyka w nogi, czym spowodował jego upadek. Imaz, jak na doświadczanego ligowca przystało, dodał trochę od siebie do tego faulu i to pewnie przez to Bartosz Frankowski, po konsultacji z VAR-em, zdecydował się anulować rzut karny. Ciężko szukać innych powodów tej decyzji, bo powtórki pokazały, że stoper Rakowa zatrzymał zawodnika gospodarzy niezgodnie z zasadami fair-play, mimo dodatku artystycznego samego Imaza. Bartosz Frankowski jest jednak znany z tego, że niektóre jego decyzje stanowią niemałą zagadkę dla całego środowiska piłkarskiego w Polsce – od kibiców, przez działaczy, na dziennikarzach kończąc.
Najlepszą sytuację na strzelenie zwycięskiego gola miał w tym spotkaniu Jakub Arak. Były napastnik Lechii Gdańsk w zimowym okienku transferowym zamienił ekipę Biało-Zielonych na ekipę Rakowa Częstochowa, co wywołało spore zaskoczenie. W pierwszych meczach w czerwono-niebieskiej koszulce, 26-latek pokazał, że nie zapomniał jak się gra w piłkę. Zdobył ważną bramkę w półfinale Pucharu Polski. Sytuacja ze środowego spotkania przypomniała jednak kibicom ekstraklasy, że Arakiem ligi podbić się nie da. Snajper Krzyżowców na kilkanaście sekund przed końcem meczu ruszył z piłką od połowy boiska, mając przed sobą jedynie bramkarza. Gdy podszedł pod pole karne, miał dwa wyjścia – albo podać do lepiej ustawionego Frana Tudora, rozgrywającego kapitalne zawody, albo próbować pokonać Xaviera Dziekońskiego samodzielnie. Czyli albo wybór, gwarantujący gola, albo wybór, który ciągnie za sobą większe ryzyko. No i 26-latek wybrał to drugie rozwiązanie. Uderzył wprost w rękawice młodego golkipera Jagi, przez co zaprzepaścił szanse swojego zespołu na korzystny wynik w tym meczu.
„Mistrzem Polski jest Legia Warszawa” – te słowa popularnej przyśpiewki warszawskiego klubu mogą teraz zaintonować fani Legii. Warszawiacy wywalczyli 15. tytuł mistrzowski w swojej historii, dzięki czemu samodzielnie prowadzą w rankingu drużyn z największa liczbą ligowych trofeów. Na drugim miejscu pozostają Ruch Chorzów i Górnik Zabrze, które do tej pory zgromadziły po 14 pucharów. Przed Legionistami teraz tylko i wyłącznie kwestia ambicji
Do końca sezonu zostały im trzy mecze. Jeśli je wygrają, zakończą sezon z 68 punktami na koncie. Będzie to o jedno „oczko” mniej niż w poprzedniej edycji. To jednak nie jest ważne, bo do gabloty trafiło kolejne trofeum.
Jagiellonia Białystok 0:0 Raków Częstochowa (0:0)
Jagiellonia: Steinbors (6) (40’ Dziekoński 6) – Prikryl (6), Augustyn (5), Mazur (5), Wdowik (4) – Kwiecień (5), Romanczuk (5) – Wrzesiński (3) (64’ Stephen 4), Mystkowski (2) (64’ Pospisil 4), Bida (3) (64’ Puljić 4) – Imaz (4)
Raków: Holec (6) – Arsenić (5), Niewulis, (5) Jach (4) (46’ Schwarz 5) – Tudor (6), Poletanović (6), Kaczmarski (5) (46’ Lederman 5), Kun (6) – Tijanić (5) (46’ Cebula 4), Gutkovskis (4) (51’ Arak 3), Ivi (5) (73’ Wdowiak 5)
Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń)
Nota 2x45: 3
Żółte kartki: Mazur – Arsenić, Lederman, Gutkovskis
Piłkarz meczu: Fran Tudor