Wydaje się, że szczyt dokonań islandzkiej piłki już minął, bo nie zobaczymy reprezentacji tego kraju na zbliżających się mistrzostwach Europy i zapewne również na mundialu w 2022 roku, gdyż po trzech meczach ma tylko trzy punkty i zajmuje 5. miejsce w grupie. W nie najlepszej kondycji jest również Pepsi Max deild, czyli liga islandzka. Niemniej, zawsze warto tam zajrzeć w poszukiwaniu talentów, bo najciekawsi młodzieżowcy wyjeżdżają stamtąd do Skandynawii albo nawet do Anglii. Potencjał generalnie więc tam jest, a jak wygląda sytuacja obecnie?
Przyznamy szczerze na wstępie, że cholernie trudno było wybrać raptem pięć nazwisk, które umieściliśmy w poniższym zestawieniu. Spokojnie dalibyśmy radę wytypować i dziesięciu bardzo ciekawych zawodników, którzy wyróżniają się w lidze słowackiej, ale zgodnie z konwencją naszego cyklu zdecydowaliśmy się wyłonić piątkę naszym zdaniem najbardziej interesujących. Było generalnie tak wiele kandydatur, że kilku piłkarzy czyimś zdaniem niezasłużenie mogło się tu nie znaleźć. I w zasadzie moglibyśmy przyznać mu rację.
Pierwsze skojarzenie, gdy zestawiamy ze sobą Bośnię i Hercegowinę oraz Ekstraklasę? Oczywiście Semir Stilić. Solidnych Bośniaków u nas ogółem nie brakowało, byli jeszcze m.in. Miroslav Covilo, Zvonimir Kożulj czy Adnan Kovacević, więc w tym trzymilionowym kraju można znaleźć zawodników, którzy są w stanie wyróżniać się w naszej lidze, i wcale nie trzeba płacić za nich kroci. Widzimy kolejnych, którzy mogliby podążyć śladem powyższej czwórki.
W ostatnim czasie, głównie za sprawą Roka Sirka, nie mamy najlepszych doświadczeń z zawodnikami z ligi słoweńskiej, ale choćby Dino Stiglec, który przychodził do Śląska Wrocław z Olimpiji Ljubljana, czy dużo wcześniej Damjan Bohar, udowadniają, że w Prvej Lidze można znaleźć zawodników, którzy wybiją się u nas ponad przeciętność. To dla nas stosunkowo tani rynek i bardzo ciekawy obszar poszukiwań. Przyglądamy się więc, kogo teraz można stamtąd wyciągnąć.
Rzadko trafiają do Ekstraklasy gracze prosto z Albanii, ale skoro już Legia Warszawa pozyskała zimą stamtąd Ernesta Muciego, którego szybko przy Łazienkowskiej okrzyknięto „albańskim Messim”, to postanowiliśmy się przyjrzeć, czy są tam kolejne talenty. I niestety, raczej nie ma. Musieliśmy się trochę natrudzić, by wyszukać graczy choćby z potencjałem na naszą ligę.
Zawodnicy z Bałkanów często w naszej lidze się sprawdzali, ale akurat Macedończyków wielu nie mieliśmy. Przewinęło się ich przez Ekstraklasę raptem kilkunastu, a najbardziej pamiętne nazwiska to Vlade Lazarevski, Pance Kumbev czy Filip Ivanovski. W kolejnym naszym raporcie sprawdziliśmy, czy teraz jest na kogo zawiesić oko w lidze macedońskiej.
Liga białoruska w teorii jest ciekawym rynkiem dla klubów Ekstraklasy. Nie brakuje tam piłkarzy, którzy dysponują umiejętnościami przydającymi się w naszej lidze: są waleczni, silni, a gdy trzeba, to potrafią podostrzyć. W dodatku płaci się tam mniej. Problemem jest jednak jakość piłkarska, którą często błędnie mierzymy, posiłkując się sukcesami BATE Borysów w Europie. Innymi słowy - wystarczy nieco uważniej przyjrzeć się rym rozgrywkom, by zobaczyć, że poziom nie jest za wysoki, a BATE po prostu ewenement na skalę europejską.
Gdy przeanalizujemy sobie kadrę Gruzji, błyskawicznie dostrzeżemy, że bazuje ona niemal w całości na zawodnikach grających poza ojczyzną. Siłą rzeczy więc nie udało nam się znaleźć w Erovnuli Lidze wielu ciekawych graczy gotowych na już. Skupiliśmy się raczej na takich, którzy posiadają potencjał, by się rozwinąć przynajmniej na poziom naszej Ekstraklasy.
Gdyby nie Sheriff Tyraspol, liga mołdawska miałaby kompletnie marginalne znaczenie w europejskiej piłce. Tamtejszy potentat to już jednak dosyć rozpoznawalna marka, która potrafi grać nawet w fazie grupowej Ligi Europy. Nic więc dziwnego, że właśnie przede wszystkim wśród zawodników tego klubu znaleźliśmy najciekawsze nazwiska, które warto wziąć pod lupę.
Liga armeńska to dla nas egzotyczne rozgrywki. Umówmy się: gdybyśmy poprosili Was o wymienienie przynajmniej jednego zawodnika grającego obecnie w tej lidze, to pewnie nie potrafilibyście tego uczynić. I nie w tym absolutnie nic dziwnego - Bardsragujn Chumb śledzą tylko ogromni piłkarscy zapaleńcy. Znaleźć tam interesującego zawodnika, gotowego do wyjazdu naprawdę nie jest łatwo.
Reprezentacja Finlandii przeżywa w ostatnim czasie piękne chwile, awansowała pierwszy raz w historii na mistrzostwa Europy, ale kluby z tego kraju nie odgrywają większej roli w kontynentalnej piłce. Generalnie jednak w Veikkauslidze co roku pojawia się kilka nazwisk, na które szczególnie warto zwrócić uwagę. Teraz, po zakończeniu zimowego okna transferowego, jest o to trudniej, jednak pozostało tam kilka interesujących nazwisk.
Z Estończyków, którzy przewinęli się przez naszą Ekstraklasę, oczywiście najlepiej wspominamy Konstantina Vassiljeva, ale znaleźć drugiego takiego gracza w jego ojczyźnie nie jest łatwo. Prosto z ligi estońskiej w zasadzie nie da się pozyskać zawodnika, który z miejsca zagwarantuje wysoki poziom. Widzimy jednak zawodników ze sporym potencjałem, którzy przy odpowiednim prowadzeniu mogą dobrze rokować.
W ostatnich kilku latach największy zarobek któregoś z litewskich klubów z tytułu transferu to 150 tysięcy euro. Wygląda to mizernie, nawet w porównaniu z sąsiednią Łotwą, z której raport mogliście ostatnio przeczytać. Dla naszych klubów to więc tani rynek, ale niestety nie mamy dobrych wieści: nie ma w kim tam obecnie wybierać.
Z Łotyszami w naszej lidze nie mamy najlepszych doświadczeń. Tych, którym udało się u nas przebić, możemy policzyć na palcach jednej ręki. Niewypałów było natomiast dość sporo. Nie zmienia to jednak faktu, że warto obserwować Virsligę, bo raz na jakiś czas pojawiają się tam spore talenty, które trafiają nawet do najmocniejszych lig w Europie. I niekoniecznie są to łotewscy piłkarze. Przyjrzeliśmy się, na kogo teraz warto tam zwrócić uwagę.
Jorge Felix, Christian Gytkjaer, Damjan Bohar czy Zvonimir Kożulj mieli w naszej Ekstraklasie status gwiazd. A jak radzą sobie na początku sezonu w nowych klubach? Dla niektórych zderzenie z lepszym poziomem było brutalne. Ale na pokrzepienie serc są też nazwiska, o których byśmy raczej nie pomyśleli, że będą błyszczeć w mocniejszych ligach.