Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Ten weekend należał do świeżaków z Krakowa, Płocka i Gliwic! Jedenastka i antyjedenastka 15. kolejki Ekstraklasy
Tym razem najjaśniej zabłysnęli ci, którzy na co dzień nas nie rozpieszczali. No, może poza dwoma małymi wyjątkami, do których zdążyliśmy się już bardzo przyzwyczaić.
BRAMKARZ
Matus Putnocky (drugi raz) – Mówił po meczu, że czuje niedosyt, podobnie jak wielu jego kolegów, ale co więcej mógł zrobić, niż utrzymać zero z tyłu? Nie dał się Getingerowi, Tomasiewiczowi, Domańskiemu czy Kolewowi, a niektóre ich strzały były całkiem groźne. Słowak był najpewniejszym punktem obrony wrocławian w poniedziałkowym starciu.
OBROŃCY
Łukasz Burliga (pierwszy raz) – 4 bramki poszły w plecy Białej Gwiazdy, ale akurat do bocznych defensorów nie można mieć pretensji. Mało tego – to dzięki nim w ogóle Wisła rozpoczęła tak piorunująco. Najpierw prawy defensor sam zdobył bramkę, potem asystował Sadlokowi. Tak efektywnego Burligi nie widzieliśmy od dawna.
Rafał Janicki (pierwszy raz) – Kto by pomyślał, że Janicki może tak skutecznie wyłączyć z gry najlepszego strzelca ligi, czyli Tomasa Pekharta? A jednak się udało, choć nowy stoper Podbeskidzia w powietrzu wcale nie królował. Nie potrzebował tego też aby dać swojej drużynie zwycięstwo, najlepiej odnajdując się w dość chaotycznej sytuacji w polu karnym i strzelając jedynego gola.
Marcin Flis (drugi raz) – Nie sądziliśmy, iż to akurat on będzie najpewniejszym punktem linii obronnej Stali w starciu ze Śląskiem. Inna sprawa, że takich żelaznych kandydatów u mielczan w ogóle brakuje, co jednak nie umniejsza nic Flisowi. W dużej mierze to właśnie on sprawił, że jego zespół zagrał na zero z wrocławianami, doskonale pilnując Exposito, który bywał pod grą jedynie wówczas, kiedy schodził głęboko do środka pola, by pomóc w rozegraniu. Marcin zaliczył też kilka ważnych interwencji – bez nich Śląsk pewnie coś w końcu by wcisnął. A tak nie miał nawet dogodnych sytuacji strzeleckich.
Maciej Sadlok (pierwszy raz) – W zasadzie można by przy nim napisać to samo co o Burlidze. Od swojego kumpla po drugiej stronie był jednak jeszcze bardziej skuteczny w obronie, co jednak brzmi całkiem zabawnie biorąc pod uwagę fakt, że Wisła przyjęła 4 gole w plecy. Przy żadnej z tych sytuacji nie mógł jednak nic poradzić, więc tak samo jak Burliga zasługuje na miejsce w XI kolejki.
Martin Konczkowski (pierwszy raz) – Najlepszy z całej formacji obronnej Piasta, chociaż to akurat zbyt trudne nie było. Do naszego zestawienia trafia jednak głównie dlatego, że pomimo rzadkiego zapędzania się do ofensywy, i tak dał drużynie dwa konkrety w postaci asysty oraz podania poprzedzającego ją w innej akcji bramkowej.
POMOCNICY
Dawid Kocyła (pierwszy raz) – Najlepszy na boisku w starciu z Zagłębiem. Co prawda trochę niedokładny, bo jednak 13 strat zaliczył. Można mu je wybaczyć, bo raz po raz wrzucał przeciwników na karuzelę. Wywalczył karnego, w tej samej sytuacji Jończy zarobił czerwoną kartkę po faulu na nim, a mało brakowało, by w drugiej części spotkania podobny los spotkał też Hładuna. No i jeszcze sam strzelił gola! Wreszcie z tego wiatru, który robi regularnie, wyniknął jakiś konkret.
Mateusz Szwoch (drugi raz) – Kolejny doskonały występ ofensywnego pomocnika. Widocznie nie w Lesniaku ani żadnym innym Szumilasie należy upatrywać lidera na miarę Furmana. Oczywiście on i Szwoch to zupełnie różni zawodnicy, ale w bieżących rozgrywkach Mateusz pokazywał wielokrotnie, że można na niego liczyć. W piątek znowu – dając asystę i strzelając gola.
Kristopher Vida (pierwszy raz) – Wreszcie występ na miarę jego talentu! Żywe srebro, wszedł na boisko w drugiej połowie i zrobić więcej dobrego niż wszyscy pozostali pomocnicy razem wzięci niemal przez całe spotkanie. Mało brakowało, a strzeliłby pieknego gola zza szesnastki – przeszkodziła mu poprzeczka. Ostatecznie i tak pokonał Buchalika w 95. minucie, dając Piastowi zwycięstwo 4:3. Węgier nie trafiłby jednak do naszego zestawienia, gdyby wcześniej nie posłał paru odważnych i celnych podań do kolegów, gdyby nie przyspieszał gry, gdyby nie bujał rywalami jak wiatr kajakiem na morzu. Oby to nie był jednorazowy przebłysk.
Jesus Imaz (piąty raz) – Mimo iż w Jagiellonii jest całkiem sporo konkretnych piłkarzy, to niektóre występy Hiszpana sprawiają, że o tej drużyny da się mówić „Imaz i przyjaciele”. W sobotę co prawda nie był wielce wybitny, lecz głównie to za jego sprawą białostoczanie zwyciężyli 2:0. Jesus popisał się golem i asystą. Czego chcieć więcej?
NAPASTNICY
Jakub Świerczok (trzeci raz) – Nie masz pomysłu na mecz? Odbijasz się od obrońców jak piłeczka kauczokowa od ściany? Podaj do Świerczoka, on na pewno coś wymyśli! Na przykład weźmie na plecy 4-5 przeciwników i jeszcze wciśnie gola, albo wywalczy jedenastkę, którą sam wykorzysta… Dwie sztuki wcisnął Kuba Wiśle Kraków, przez cały mecz był nieznośny dla Frydrycha i Mehremicia i zdecydowanie to on może czuć się wygranym w tej wojnie. Najlepszy, bo najrówniejszy w skali 90 minut występ w tym szalonym meczu.
***
ANTYJEDENASTKA 15. KOLEJKI EKSTRAKLASY
***
ANTYBOHATER 15. KOLEJKI EKSTRAKLASY: Djordje Crnomarković – za całą tę szopkę, którą odstawił w starciu z Wisłą Płock. No i oczywiście za złamanie nogi Pyrdołowi… Mógł go pociągnąć za koszulkę, popchnąć, wykopać piłkę w kosmos, ale nie, po co, lepiej zrobić komuś krzywdę! Dramatyczna głupota.