Autor zdjęcia: Lukasz Sobala / Press Focus
Siedem grzechów głównych Bogdana Zająca
Ktoś mądry ładnie napisał: "Bogdan Zając miał wszystkie wady Adama Nawałki, ale żadnej z jego zalet". Trudno z tym polemizować… Jakie błędy popełnił zatem zwolniony dziś z Jagiellonii szkoleniowiec?
1. Wciskanie kitu
Kiedy Jaga miała się mierzyć z Podbeskidziem, szkoleniowiec przekonywał, że to mocny zespół, przed którym należy czuć spory respekt i nastawić się na trudne starcie. Szacunek do rywala to jedno, ale zamiast pompować swoich podopiecznych, bardziej ich straszył – kto wie, może nie podołają? Między wierszami, ale zawsze. Później cieszył się z remisu. Ostatnio, kiedy jego zespół znów stracił punkty, a Augustyn z Pospisilem wylecieli z czerwonymi kartkami, radował się, ponieważ „było kolorowo, o to mi chodzi”. Wygadywanych głupot można mu wytknąć znacznie więcej. Zresztą, napisaliśmy o tym osobny tekst → KLIK
2. Usilne stawianie na słabych piłkarzy
Niesamowite, że można być wychowaniem Celty Vigo i jednocześnie niepotrafić grać w piłkę. A mimo wszystko jednak Fernan Lopez dostawał mnóstwo minut, choć bardziej przeszkadzał niż pomagał ekipie. Ba, ostatnio nawet to Pospisila Zając przesuwał, byleby tylko zmieścić Hiszpana! Albo Kris Twardek… To też jakiś eksperyment społeczny, który prawdopodobnie miał zbadać, na jak wielką fuszerę można sobie pozwolić wobec kibiców. Facet jest arcysłaby, a mimo wszystko też grał całkiem sporo. Czasami mówi się, iż dany piłkarz nawet jednego dobrego meczu nie rozgrał. Gdyby u nich uzbierał się chociać przyzwoity kwadrans, byłoby super...
3. Kiepskie relacje z dziennikarzami
Sporą wadą Zająca było jego obycie z mediami. A właściwie jego brak. I nie, nie chodzi tym razem o prawienie banałów na konferencjach prasowych, lecz zwykłe burakowanie. „Taka była moja decyzja i nie muszę się z niej tłumaczyć” - rzucił niegdyś zapytany o pominięcie Masa i Wyjadłowskiego w kadrze meczowej kosztem 2 bramkarzy na ławce. Ale jeszcze bardziej trener popisał się, grożąc jednemu z dziennikarzy: „No to odpowiem temu panu – niech lepiej z dala będzie od tej szatni, bo może wejść do tej szatni i może z niej nie wyjść. Więc niech uważa, co mówi, bo nie wie, co to znaczy szatnia, bo chyba nie miał jeszcze nigdy do czynienia z szatnią. Prosiłbym, żeby tonował troszeczkę takie nastroje.”
Dno i żenada.
4. Minimalizm
Jak już wspomnieliśmy, pan Bogdan radował się po wywalczeniu remisu z Podbeskidziem. Innym razem przekonywał, że Jaga zagrała dobrze w starciu z Zagłębiem, choć poległa w nim 0:1. Porażkę z Rakowem – w której przez godzinę częstochowianie mogli władować 5-6 goli i tylko szczęście ratowało białostoczan – tłumaczył z kolei w banalny sposob: „Przegraliśmy, ponieważ rywal dostał dwa karne”. Z kolei niedawna porażka z Pogonią też nie zmartwiła naszego (anty)bohatera. Dwie czerwone kartki? Eee, przynajmniej było koloro, czepiacie się! A gdzie w tym wszystkim miejsce na sportowe ambicje? No właśnie...
5. Kiepskie wyniki
Mając na uwadze powyższe da się wydedukować, że mariaż Zająca z Jagiellonią nie miał prawa wypalić. Latem z zespołu wcale nie odeszły gwiazdy. Imaz, Pospisil, Runje, Romanczuk i paru innych solidnych ligowców nadal jest w zespole. Mimo tego Jaga i tak zaliczyła spory zjazd, czego efektem jest dopiero 12. miejsce w tabeli po 21. kolejkach. A miały być puchary… Nie będzie również tego krajowego, ponieważ już w 1. rundzie Pszczoły zostały wyeliminowane przez Górnika i w sumie nikt się tym faktem za bardzo nie przejął. Ostatnio zaś Jagiellonia nie potrafiła wygrać przez 6 ligowych meczów z rzędu i nic nie wskazywało na to, by wkrótce miało przyjść przełamanie.
Mnie śmieszy. Szkoda, że piłkarze Jagi tak celnie nie kopią. pic.twitter.com/UShdW3aWrg
— Paweł Grabowski (@pawel_grabowski) March 12, 2021
6. Stagnacja w kwestii rozwijania piłkarzy
Od biedy można byłoby wspominać lepszą niż w poprzednim sezonie formę Jesusa Imaza, lecz to wydarzyło się raczej pomimo Bogdana Zająca, a nie dzięki niemu. A poza tym? Puljić jak był chimeryczny, tak jest nadal. Podobnie Prikryl. Bida gdzieś w ogółe zagubił się w akcji, Mystkowski błysnął ze dwa razy i koniec, nie udało się odbudować Cernycha, usilne stawianie na Fernana i Twardka przypominało sabotaż, Augustyn nie nawiązał do doskonałej formy z Lechii… Jedynie Olszewski i Dziekoński poczynili postęp, chociaż tu znów odnosimy wrażenie, że samo dawanie im minut zrobiło swoje, a nie wybitny zmysł Zająca do młodzieży. Pozostali? Jeden, wielki, niesmaczny ligowy dżemor…
7. Brak stylu gry
Gdybyśmy spytali was przed jakimkolwiek z niedawnych meczów Jagi, czego spodziewacie się po niej w tym spotkaniu, co byście odpowiedzieli? Albo na pytanie: „Jaki pomysł na tę drużynę ma Zając”? Z góry uprzedzamy, że „ch****y” się nie liczy! Atutem białostoczan nie był ani atak pozycyjny, ani zabójczy pressing, ani kontrowanie, ani stałe fragmenty. Zawsze grali tak, jak pozwalał im rywal, a że większość pozwalała na niewiele, to teraz mamy wspomniane 12. miejsce w tabeli. Nie miało to nic wspólnego z elastycznością taktyczną, nie oszukujmy się.