Autor zdjęcia: Własne
Mamrot: Chcemy zatrzymać Młyńskiego. Kto poprowadzi kadrę w najbliższych meczach? Dziekanowski: Zwolnienie Magiery było błędem
W poniedziałkowej prasie sporo pomeczówek, ale wybraliśmy dla was kilka ciekawych tekstów. Szczególnie warto przeczytać ciekawy wywiad z Ireneuszem Mamrotem, który opowiada jak poukładał Arkę Gdynia. Do tego ciekawe felietony Jerzego Dudka oraz Dariusza Dziekanowskiego. Były zawodnik Legii nie pozostawił suchej nitki na Dariuszu Mioduskim!
„PRZEGLĄD SPORTOWY”
„COVID dopadł kadrę”
„Dlatego niewykluczone, że najbliższe mecze faktycznie poprowadzi z ławki jeden z asystentów. I nie ma znaczenia, że ani Tomasz Mazurkiewicz, ani Radosław Gilewicz nie mają licencji UEFA Pro. Dyrektor Departamentu Rozgrywek Krajowych PZPN Łukasz Wachowski poinformował na Twitterze, że regulamin Ligi Narodów dopuszcza sytuację, iż zespół poprowadzi trener, który dopiero uczestniczy w kursie UEFA Pro, a nawet szkoleniowiec, który dopiero ma zamiar zapisać się na taki kurs. Nie będzie to więc stanowiło żadnego problemu. Oby tylko nikt więcej się nie rozchorował. I tu kluczowe jest pytanie, jak się czują pozostali członkowie kadry i czy ostatnio mieli kontakt z Brzęczkiem. – Do wtorku przebywają na kwarantannie, ale nikt nie ma żadnych objawów. W poniedziałek wszyscy będą mieli robione testy wymazowe – mówi prezes PZPN”.
***
„Smutny dzień Lewego”
„Ten moment musiał kiedyś nastąpić. I nastąpił w niedzielę. Bayern Monachium przegrał pierwszy mecz w tym roku. Zmęczeni po czwartkowej 120-minutowej walce o Superpuchar Europy z Sevillą (2:1) Bawarczycy ulegli 1:4 Hoffenheim. Była to ich pierwsza porażka od grudnia ubiegłego roku. Przegrany mecz nie boli aż tak bardzo trenera Hansiego Flicka, jak świadomość, że ma po prostu zbyt wąską kadrę i coraz mniej czasu na dokonanie odpowiednich transferów. A przecież jego zespół czeka morderczy sezon. Już w środę Bayern zmierzy się z Borussią Dortmund w meczu o Superpuchar Niemiec”.
„Niech COVID nie zasłoni problemów”
„Zatem po kolei. Oto dwa polskie zespoły w kwalifikacjach do Ligi Europy dotarły do rundy play-off i tak się tym faktem przejęły, że przed decydującymi meczami postanowiły zebrać siły i nie grać w lidze. Według władz Ekstraklasy SA wszyscy ich wolę muszą bezwzględnie uszanować. Śląsk i Pogoń (wtedy jeszcze teoretycznie zdrowa), które miały wyznaczone terminy spotkań z tymi rywalami na niedzielę, dostały od przeciwników szansę decydować o swoim losie, ale Pogoń nie godziła się na przełożenie meczu z Lechem, a Śląsk odmówił Legii. Czyli pucharowicze chcieli załatwić sprawę po dobroci, ale jak nie, to nie. Pchnęły więc sygnał do Ekstraklasy SA, że przez najbliższy tydzień grać w polskiej lidze nie zamierzają, a władze ligowej spółki w kilka minut nadały temu moc obowiązującego prawa. Liczy się interes Legii i Lecha, a ich krajowi rywale niech się cieszą, że mogą pomóc w europejskiej robocie. A interes Pogoni i Śląska? Bądźmy poważni, kto i po co w ligowej spółce miałby się tym przejmować”.
Więcej TUTAJ
„Mamrot: W Arce nie było innej opcji niż zmiany”
„Remontują drogę w Piotrkowie Trybunalskim, a czy w remoncie pozostaje pańska Arka?
Chcemy jeszcze jednego młodzieżowca.
Niedawno wypożyczyliście Bartosza Bonieckiego z Pogoni.
Nie przepracował z nami okresu przygotowawczego, musi wrócić do formy. Młodzieżowiec wzmocniłby rywalizację, mamy też swoich chłopaków. Na pewno nikogo nie weźmiemy na siłę, musimy być do niego przekonani. Łatwo nie jest. Czekamy do końca okna transferowego, obserwujemy kluby ekstraklasy, kto z młodzieżowców gra mniej albo w ogóle. I tam będziemy próbowali kogoś przekonać”.
„Dziekanowski: Kiedy właściciel Legii zwolni prezesa?”
„Dziś, z perspektywy czasu, po wszystkich kolejnych zatrudnionych i zwolnionych trenerach jest dla mnie oczywiste, że największym błędem było pozbycie się Jacka Magiery. Inteligentnego szkoleniowca, związanego z klubem, który miał sensowny pomysł na drużynę. Pokazał to, grając kilka bardzo dobrych meczów w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Od tamtej pory prezes i właściciel nie może się pozbierać, podejmując kolejne dziwne decyzje. I już coraz mniej przekonujące są doklejane do tych decyzji zgrabne teorie, komunikowane zazwyczaj już po fakcie (czyli po zwolnieniu kolejnego trenera). Ricardo Sa Pinto czyścił więc przegniłą i rozpuszczoną szatnię, Aleksandar Vuković miał zaś zadbać w tej szatni o legijne DNA. Dziś trenerem jest Czesław Michniewicz”.
Więcej TUTAJ
***
„Dudek: Lewandowski zasłużył na wszystkie nagrody”
„Rozumiem, że Belgowie mogą promować kandydaturę De Bruyne, a selekcjoner Niemców Joachim Löw może komplementować Neuera. To w pełni normalne, bo każdy wspiera swoich. Ale nie widzę powodu, dla którego reszta świata miałaby uznać, że którykolwiek z nich był lepszy od Lewandowskiego. Polak ma liczby, trofea i „powtórki”, czyli genialne momenty, które przebijały się do świadomości kibiców z całego świata, jak np. cztery bramki z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów. Jego klasę doceniali eksperci z całego świata. Komplementowali go Gary Lineker, Lothar Matthäus czy Rivaldo, nie mówiąc już o piłkarzach czy trenerach rywali. Giovane Elber mówił nawet, że jest lepszy niż Messi czy Ronaldo. I choć nie posuwałbym się tak daleko, to faktem jest, że Lewy ma za sobą rok z kosmosu, porównywalny z najlepszymi okresami geniuszy z Argentyny i Portugalii”.
Więcej TUTAJ
„Niedźwiedzia przysługa dla Brzęczka”
„Nie da się nie lubić Kuby Błaszczykowskiego, Jerzy Brzęczek to również sympatyczny, życzliwy, absolutnie normalny człowiek i dajemy rękę uciąć, że jeśli usłyszałby zestawienie swojego nazwiska z Kazimierzem Górskim, poprosiłby o usunięcie tego absurdu.
Ale autorka pisząc hagiografię uparła się, by jednak ludzie zmienili zdanie o Kubie i Jerzym, najlepiej, żeby za życia zostali uznani za świętych. Z Łukaszem Olkowiczem, przed premierą książki o Kubie spotkaliśmy się z autorką chcąc poznać kulisy tworzenia lektury. Spotkanie przypominało trzyodcinkowy film. Najpierw było kino familijne, czyli krótki, godzinny odcinek i opowieść o licznych sukcesach, literackich i osobistych pani MD. Następnie komedia, gdy pani Małgorzata wmawiała nam, że Kuba jest Erikiem Cantoną naszych czasów, a trzecim – horror, czyli autoryzacja. Podjął się jej Łukasz. Jeśli dostrzeżecie na jego czuprynie siwe włosy, miejcie pewność, że to pozostałość po ciężkiej walce z pisarką. Po dziesiątej godzinie wysyłania–odsyłania i niekończącej się telekonferencji wywiad można było uznać za gotowy. Cudem, udało się ocalić w nim fragmenty, które nie były hymnem o wielkości Kuby i autorki. A najgorsze, że z uporem odsyłała własne poprawki stylistyczne i błędy uparcie poprawiane przez redakcyjną korektę!”.
Więcej TUTAJ
„GAZETA WYBORCZA”
„Igrzyska w szambie”
„Fakty zebrał dopiero dziennikarz Piotr Żelazny, który w wydanej właśnie piątej już „Kopalni. Sztuce futbolu” – nieregularnik o rozmiarze sporej książki, najlepsze teksty o piłce nożnej po polsku – przedstawił efekty śledztwa druzgocące. Badania moczu zdemaskowały trzech zawodników na pewno naszprycowanych (de facto sami zaakceptowali wyniki, nie mieli prawa lecieć na igrzyska) i czterech prawdopodobnie naszprycowanych, powtórne testy sfałszowano, współodpowiedzialność za krycie przekrętu spoczywa m.in. na ówczesnym prezesie PZPN, wielbionym przez Polaków Kazimierzu Górskim. Dokumenty sporządzone przez władze naszego sportu (!) brzmią jasno, nie sposób z nimi polemizować. Nie wiadomo, kto faszerował piłkarzy koksem, natomiast wiadomo, że olimpijskie srebro wypada wyjąć z galerii chwały i umieścić je na liście epizodów wstydliwych, może nawet w kronice hańby naszego sportu”.
Więcej TUTAJ
"SPORT"
(Same pomeczówki, polecamy w tym miejscu nasze podsumowania weekendowych meczów Ekstraklasy)
"Czekali i czekali, ale dzięki Trałce w końcu się doczekali"
"Za wiele można obwinić Skowronka, ale nie za taki pech..."
"Ależ emocje w Krakowie! Ekipa Papszuna na własne życzenie schodzi ze zwycięskiego szlaku"
"Obecności Górali w Gdańsku nie stwierdzono. Gdańszczanie zrobili sobie trening strzelecki"
"Ekipa Zająca pokazała, jak nie powinno się grać w piłkę nożną"