Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Bednarek: Słów księży nie da się przetrawić. Probierz: Mam nadzieję na kompromis z Wdowiakiem. Trałka: Tu nikomu nie odbije

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-10-02 09:00:00

Fajne są te europejskie puchary, ale nie ma to jak liga! Nawet nieco zdziesiątkowana. Dziś w prasie przeczytamy kapitalny wywiad z Filipem Bednarkiem o (nie)tolerancji i samoświadomości. Ponadto – Trałka argumentuje czemu nikt w Warcie nie odleci, Komor opowiada o traumie związanej z kontuzją i swojej odbudowie, Piątkowski wyjaśnia czemu ma żal do Zagłębia. A oprócz tego sporo ciekawych tekstów – sylwetka Niki Kaczarawy, jak budowany był Adrian Gryszkiewicz, dlaczego Wisła Płock chce być jak Raków, jakie są perspektywy dla Wdowiaka i Cracovii. Zapraszamy!

Tradycyjnie wszelakie pomeczówki sobie darujemy, zapraszamy do nas:

„Były emocje, były znakomite parady Bednarka, było trochę szczęścia i chwile dobrej gry. Charleroi 1:2 Lech”

„Kara za bylejakość i strach – bach, bach bach! Legia 0:3 Karabach”

***

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Powrót do przeszłości”

„Gracze z Gliwic często podkreślają, że wcale nie grają źle, ale… I tu padają różne argumenty. A to, że dobrze pracują na treningach, a to że nie mają szczęścia lub muszą się odblokować mentalnie. I z większością trzeba się zgodzić, bo w kilku meczach wyglądali całkiem nieźle, problem w tym, że punktów nie przybywało. A tabela mówi jasno: w tej chwili drużyna Waldemara Fornalika zajmuje ostatnie miejsce, z ledwie jednym punktem i dwoma strzelonymi golami w pięciu meczach. To nie jest bilans godny trzeciej drużyny poprzedniego sezonu. I tu już żadnego „ale” nie ma. Ludzka natura jest taka, że do dobrego przyzwyczaja się znacznie szybciej, a złe wspomnienia stara się momentalnie wyrzucić z głowy. Dlatego nic dziwnego, że fani Piasta mają prawo czuć się rozczarowani startem zespołu w ekstraklasie. W ostatnich latach zdążyli się przyzwyczaić do zerkania na górną połowę tabeli. – Czas ucieka. Sezon jest krótszy, musimy jak najszybciej zacząć gonić rywali – mówi Gerard Badia.”

Więcej TUTAJ

***

„Mentalność mamby”

„Oprócz chęci wygrywania Kaczarawa zapożyczył od Bryanta jeszcze jedno – pewność siebie. Gruzin na zewnętrznej stronie lewej dłoni wytatuował sobie lwa. Dlaczego akurat to zwierzę? To proste – lew jest królem zwierząt, a Nika też uważa się za władcę. – To była pozytywna pewność siebie. „Kacza” nigdy nie przekroczył granicy, zresztą potrafi ł się też śmiać z siebie – tłumaczy Możdżeń. Dowodów na to, że napastnik nie miał z tym problemów, daleko szukać nie trzeba. Znów zimowy obóz koroniarzy. W trakcie zgrupowania sztab szkoleniowy zorganizował wieczór integracyjny, podczas którego zawodnicy mieli wykonywać określone zadania. Jednym z nich był taniec do wybranego utworu. Grupka Kaczarawy wybrała piosenkę „Everybody” zespołu Backstreet Boys. – Odstawili wszystkich o kilka długości – wspomina Michał Siejak, twórca KoronaTV, były pracownik klubu. – Najlepiej ruszał się właśnie najwyższy Nika – kontynuuje opowieść Siejak. – Chciałem go namówić, żeby powtórzył ten układ po którymś z wygranych meczów. Powiedział, że OK, ale tylko jeśli wygramy Puchar Polski. Było blisko, bo odpadliśmy w półfinale – dodaje nasz rozmówca.”

Więcej TUTAJ

***

„Łukasz Trałka: Nikt nie zwariuje”

„W poprzednich spotkaniach niewiele brakowało, aby Warta zdobyła przynajmniej punkt. Musiał pan podnosić zespół na duchu, po bramkach traconych w końcówkach?
Trzeba sobie jasno powiedzieć, że w Warcie jest taka grupa ludzi, która nie patrzy na to, co się dzieje dookoła. Znamy swoją wartość i wiemy, na co nas stać. Zdajemy sobie sprawę, że przyjdą trudniejsze momenty, pewnie będzie ich nawet więcej, niż tych przyjemnych, bo jesteśmy zespołem, który nie ma gwiazd. Nie przyszli do nas piłkarze z nie wiadomo jakim potencjałem. Tworzymy grupę zawodników, którzy dobrze czują się ze sobą na boisku, ale też poza nim i nie trzeba nikogo podnosić na duchu. Po prostu mocno zapracowaliśmy na to, żeby znaleźć się w ekstraklasie i z tego się cieszymy.

Jak wyglądał pański powrót na Bułgarską? Był czas na sentymenty?
Nie ma się co oszukiwać, mecz z Lechem był dla mnie szczególny. Spędziłem w tym klubie wiele lat, ale jestem chyba za stary, żeby zbytnio się emocjonować i ekscytować takimi meczami. Nie jest tak, że kilka godzin przed spotkaniem zadaję sobie mnóstwo pytań, nie zastanawiam się, jak to będzie. Nie spodziewałem się, że kiedykolwiek wrócę na Bułgarską w roli piłkarza, więc traktowałem to bardziej jako niespodziankę. Chciałem się pokazać z jak najlepszej strony. Podobnie było z drużyną, bo dla wszystkich była to wielka radość, że po 25 latach wracają derby Poznania. Pewnie wiele osób spodziewało się, że staniemy głęboko przed własnym polem karnym, gdzie będziemy tylko się bronić i wybijać piłki na oślep. Mieliśmy zamiar dać coś kibicom i sobie, żeby było co wspominać. Chcieliśmy odczuwać radość z gry, nawet gdybyśmy mieli stracić jedną, drugą czy trzecią bramkę. Trener Piotr Tworek miał pomysł, żebyśmy wyszli na Lecha wyżej i pomimo przegranej zostawiliśmy po sobie dobre wrażenie.”

Więcej TUTAJ

***

„Wszołek – już nie kręciołek”

„Po przyjściu na Łazienkowską, często był pytany o wcześniejsze barwy klubowe. Nigdy się ich nie wyparł, przyznawał, że Polonii zawdzięcza wiele – przede wszystkim transfer do Włoch. Prowokacji kibiców unikał, do piosenek z trybun obrażających lokalnego rywala się nie dołączał. Dziś niewiele jest jednak w ekstraklasie osób, z którymi stare czasy może jeszcze powspominać. Niewiele nie znaczy wcale: od 21 września takiego człowieka ma w klubie – nowy trener Czesław Michniewicz prowadził Polonię przez siedem spotkań na koniec sezonu 2011/12. Choć wtedy szkoleniowiec ten nie był jeszcze tak wdrożony w nowe technologie, jak widzimy od kilku lat. Wtedy imponował analizami, materiałami, które przekazywał zawodnikom. Te analizy bywały bolesne – po porażce czasami kazał bardzo długo oglądać zawodnikom spotkanie Borussii Dortmund sprzed kilku lat. Takiego Michniewicza mógł zapamiętać Wszołek, który dziś widzi człowieka już nieco innego.”

Więcej TUTAJ

***

„Sevela ma sposób na Brosza”

„Doceniam, jak się rozwija. Uważam, że w przyszłości spokojnie może osiągnąć poziom Czerwińskiego. Pamiętajmy, że do gry na tej pozycji gotowy jest też doświadczony Jakub Wójcicki – mówi Ševela. – Nie zapominajmy, że odszedł od nas podstawowy środkowy obrońca Bartosz Kopacz. Początkowo zastępował go Dominik Jończy, ale teraz lepszy jest Lorenco Šimić. Jako stoper strzelił dwa gole po rzutach rożnych, czyli jest niebezpieczny przy stałych fragmentach w ataku. Oczywiście znałem go z ligi słowackiej, bo grał w Dunajskiej Stredzie, zasięgałem też opinii na temat jego charakteru. Widzę, jak się zachowuje na treningu. Szybko nadrobił zaległości, poza tym pokazuje cechy, które sprawiają, że może być nawet jednym z liderów drużyny – ocenia szkoleniowiec.”

Więcej TUTAJ

***

„Powrót zaginionego w akcji”

„Nasz trener ma to wliczone w koszty, a ja czy Przemek Wiśniewski możemy się wtedy pościgać. Gdybyśmy mieli wolnych zawodników w obronie, to nie wiem, czy trener zdecydowałby się na takie granie – analizuje Gryszkiewicz. Płatek przekonuje, że Brosz idealnie trafi ł z pozycją dla niego. – Jest optymalna, stwarza mu możliwości rozwoju. Bo my dalej nie wiemy, czy w przyszłości to będzie stoper, czy lewy obrońca – nie kryje Płatek. – Cały czas widzieliśmy w nim potencjał, szczególnie motoryczny. Według mnie ma też jedno z najlepszych podań krzyżowych wśród obrońców z całej ligi. Do tego dochodzi doskok do przeciwnika, agresja, poprawna gra głową. W nowym systemie chcemy grać jeszcze agresywniej, ale i bardziej widowiskowo. To będzie też niosło za sobą straty goli, bo tak wysoko broniący zespół jest rzadkością nawet w Europie. Jednak w ten sposób chcemy grać. Czas zweryfikuje, czy dobrze wybraliśmy – zastanawia się Płatek.”

***

„W Ekstraklasie grają jak w Europie”

„Można mieć poczucie, że obecnie w ekstraklasie niektórzy kopiują jego styl, a ten zapewnił Rakowowi pewne utrzymanie i dziesiąte miejsce w poprzednim sezonie. – To tylko wrażenie. Żaden zespół nie jest w stanie grać jeden do jednego tego samego. Dostrzegam w tym wszystkim drobne różnice. Wisła Płock stara się to wszystko układać podobnie do nas. Widzę pewne podobieństwa. Sam jestem ciekaw, jak mecz z nimi się ułoży. To będzie system przeciwko systemowi. Zobaczymy, w którym z zespołów zawodnicy lepiej rozumieją to ustawienie. Tak jak mówiłem, granie trójką stoperów z dwójką wahadłowych jest stworzone przede wszystkim przeciwko drużynom, grającym czwórką obrońców w linii. Konfrontacje z innymi zespołami tak grającymi pokazują, która maszyna lepiej pracuje – zaznacza trener RKS, który przyznaje, że przez lata jego wyjściowa taktyka uległa kilku modyfikacjom. To jest ciągły proces. Dużo się zmieniło. Mam też lepiej rozumiejących ten system zawodników. Nie każdy będzie się w stanie go nauczyć na odpowiednim poziomie. Z piłkarzami jest trochę, jak w szkole. Jednemu przeczytanie książki wystarcza, żeby wszystko zapamiętać. Drugiemu kilkukrotne czytanie nic nie da. Tak jest też z nauką gry w takim ustawieniu – kończy Papszun.”

Więcej TUTAJ

***

„A wojenka wciąż trwa”

„Wszystkie strony muszą być zadowolone, a tak nie jest. Chciałbym zdementować, że informowałem, iż to wyłącznie wynik nieprzedłużenia kontraktu. Nic takiego nie powiedziałem – stwierdził. Przed wyjazdem do Wrocławia Probierz poinformował, że wciąż nie osiągnięto porozumienia. – Potrzebny jest kompromis i piłkarza, i jego agenta. Każdy zawodnik powinien mieć chłodną, czystą głowę. Ta sytuacja uniemożliwia Mateuszowi pełną koncentrację przed meczem. To bardzo dobry piłkarz. Wszyscy pamiętamy jego świetny występ w Pucharze Polski. Mam nadzieję, że sytuacja zakończy się pozytywnie – zaznaczył trener. Umowa zawodnika z Cracovią jest ważna do czerwca 2021. Jeśli do końca roku nie zostanie przedłużona, Wdowiak będzie mógł rozmawiać z innymi klubami, a za rok odejść za darmo. Probierz twierdzi, że trzeba patrzeć na dobro wszystkich stron, jednak na razie żadna nie jest zadowolona. Pasy straciły ważne ogniwo, a piłkarz nie gra.”

Więcej TUTAJ

***

„Aleksander Komor: Chodziłem, a kolano latało”

„Kiedy dostałem znieczulenie w kręgosłup, nic się nie chciało goić i miałem silne bóle głowy. Nastąpił tzw. zespół popunkcyjny. Dopiero po pewnym czasie mogłem zacząć rehabilitację. Niestety, później miałem problemy z prostowaniem kolana. Gdy lekarze powiedzieli, że to zespół Cyklopa, myślałem, że żartują. Nazwa wydała mi się zabawna, nie wiedziałem, że takie coś w ogóle istnieje, a oni pokazali mi charakterystyczne oko na obrazie rentgenowskim. Musiałem mieć kolejny zabieg, do tego w kolanie gromadził się płyn, pojawiały się torbiele. Tak minął rok, który był frustrujący, ponieważ Górnik spadał z ligi, a nie mogłem mu pomóc w walce o utrzymanie.

Jak to się stało, że piłkarz, który nie grał przez rok, trafił do mającego duże aspiracje Podbeskidzia?
Miałem trochę szczęścia, bo trener Rybarski, który mnie świetnie znał, pełnił w Podbeskidziu funkcję dyrektora sportowego. Zadzwonił pewnego dnia i zaczął pytać o zdrowie. Gdy powiedziałem, że wreszcie jest wszystko w porządku i ćwiczę z pełnym obciążeniem, stwierdził, że widzi mnie w swoim zespole, tylko najpierw musi mnie poobserwować na treningu. Akurat kończył mi się kontrakt w Górniku, więc chętnie przyjechałem. Ponad tydzień brałem udział w zajęciach, rozegrałem sparing i zaproponowano mi umowę. Dokonałem dobrego wyboru.”

Więcej TUTAJ

***

„Filip Bednarek: Holandia nauczyła mnie tolerancji”

„Kiedy te 12 lat temu wyjeżdżałem z Polski, też było mi trudno niektóre sprawy zrozumieć, jak choćby to, że dwóch mężczyzn może adoptować dziecko. Rozmawiałem o tym z rodziną, u której mieszkałem. Adoptowali dzieci z południowej Afryki, otoczyli je niesamowitą miłością. Dali im szansę na lepsze życie, na rozwój. Ci państwo mają znajomych z różnych środowisk, różnej nacji, którzy często przebywali u nas w domu. Wpoili mi, że liczy się to, jakim kto jest człowiekiem, a nie jaki ma kolor skóry czy jaką ma orientację seksualną. Holandia sprawiła, że dla mnie tolerancja jest czymś zupełnie naturalnym. Wspólnik mojej narzeczonej jest gejem, traktujemy go jak rodzinę.

A jednak w Polsce nie jest to powszechne myślenie. Jarosław Kaczyński twierdzi, że równe prawa dla osób LGBT skończą się dla Polaków katastrofą.
Państwo polskie jest ściśle połączone z Kościołem. Jeżeli ksiądz na ambonie mówi jedno, to pan Kaczyński nie może stwierdzić czegoś innego. Musi być spójność poglądów. Nie mówię, że się z tym zgadzam, ale tłumaczę, skąd się to bierze. Na kursie mental coachingu mężczyzna, który go prowadził, opowiadał, że wychowywał się w małej holenderskiej wiosce. W czasach jego dzieciństwa był to kraj bardzo katolicki. Gdy szedł do matki zapytać, dlaczego coś funkcjonuje tak, a nie inaczej, słyszał: „Bo ojciec tak powiedział”. Kiedy poszedł z tym pytaniem do taty, ten odparł: „Bo ksiądz tak uważa”. W Polsce w niektórych miejscach wciąż wygląda to podobnie. A niestety niektórzy księża mówią rzeczy, które trudno mi, osobie mieszkającej przez 12 lat w Holandii, przetrawić. Kiedy od kogoś słyszę, że homoseksualizm to choroba, a współżycie dwóch osób tej samej płci jest grzechem ciężkim, to nie mam o czym z takim człowiekiem rozmawiać. Niestety większość ludzi, którzy rządzą naszym państwem, wychowywało się w czasach komunizmu. Trudno zmienić ich sposób myślenia. Tak jak się mówi, że można wyciągnąć ludzi z getta, ale getta z ludzi nigdy. Dlatego idzie to w złym kierunku.

I dlatego dobrze się dzieje, że osoby publiczne mówią głośno, że im to przeszkadza. Siatkarz Andrzej Wrona poparł przedstawicieli All Out i Kampanii Przeciw Homofobii, którzy złożyli na ręce unijnej Komisarz ds. Równości, Heleny Dalli, petycje ws. stref wolnych od LGBT i homofobicznej nagonki w Polsce.
Ja nie rozumiem nawet zadawania pytań o to, czy homoseksualista w szatni byłby dla mnie problemem. Stawianie go to szukanie sensacji. Dla mnie to w ogóle nie jest zagadnieniem. To jak z segregowaniem śmieci. Nie zastanawiam się nad tym, robię to automatycznie. I mam nadzieję, że za jakiś czas wszyscy Polacy będą tak funkcjonować, bo każdy z nas jest tą kropelką w oceanie. Tysiąc takich kropelek tworzy sporą całość. Uważam, że Andrzej Wrona ma wielką odwagę, że chce zarażać takim myśleniem innych. Właśnie tak można próbować coś zmienić. Ale to nie jest problem, który dotyczy tylko Polski. Podobno w szatni Evertonu jeden zawodnik jest orientacji homoseksualnej. Jego drużyna napisała list do federacji, by ruszyła z kampanią poszerzającą tolerancję w futbolu. Na świecie mówi się na ten temat coraz więcej. I dobrze, może tolerancja za jakiś czas wszędzie będzie już standardem.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

„W nowym ustawieniu”

„Choć w Ekstraklasie pokazywał się z dobrej strony w barwach Jagiellonii, zawodzi na całej linii. Gdy przychodził do Płocka na początku tego roku, to kibice liczyli, że Irlandczyk rozwiąże kłopoty w ofensywie. Jego licznik stanął jednak na dwóch trafieniach, a rozegrał 20 spotkań. To zmusiło klub do poszukiwania nowego snajpera. Zakontraktowano Patryka Tuszyńskiego, który również nie powala skutecznością. W dotychczasowych meczach tego sezonu zdobył gola i zaliczył jedną asystę. Między Sheridanem a Tuszyńskim jest jeden wspólny element – dobrze radzili sobie w barwach Jagiellonii. Po wyjeździe z Białegostoku ich liczniki mocno się zatrzymały. Choć trzeba oddać Tuszyńskiemu, że miewał lepsze sezony na przykład w Zagłębiu Lubin, gdy zdobył 10 bramek. W Płocku liczą na to, że ich nowy napastnik nawiąże do najlepszych lat. Na razie się jednak na to nie zanosi.”

***

„Czeka na piętnasty tytuł”

„Postawa zespołu Górnika w tym sezonie, jak dla wielu innych, jest dla niego zaskoczeniem. – To oczywiście duże zaskoczenie in plus. Po tych wszystkich odejściach zawodników i osłabieniach, bo byli to przecież ważni piłkarze, nikt nie spodziewał się, że będzie tak dobrze. Doszli jednak młodzi zawodnicy i fajnie że tak się stało, bo z przyjemnością patrzy się na ich grę. Szczególnie mam w pamięci te pierwsze pół godziny wygranego meczu z Legią. To był kosmos, to była jak gra pierwszego zespołu z juniorami przed rozpoczęciem sezonu, jak rozgrywka profesora z uczniem – zachwala były świetny ligowiec. Teraz wszyscy zadają sobie pytanie czy ta świetna dyspozycja drużyny trenera Brosza będzie podtrzymana. Najbliższy rywal „górników”, jak Wisła Kraków ostatnio, to nie jest przecież wygodny przeciwnik, żeby przypomnieć tylko ostatni mecz tych drużyn w połowie lipca w Zabrzu, który kończył sezon 2019/20. „Miedziowi”, także dzięki rewelacyjnemu występowi między słupkami Konrada Forenca, wygrali wtedy na Stadionie im. Ernesta Pohla 2:0.”

***

„Nabrali rozpędu”

„We wcześniejszych meczach wyjazdowych Miedź Legnica nie tylko nie zdobyła punktu, ale nawet nie strzeliła bramki! W środę przełamała ten „kompleks” w Pruszkowie, zwyciężając Radomiaka 2:0. Trener Jarosław Skrobacz miał powody do zadowolenia po tym występie swoich podopiecznych. - Jechaliśmy do Pruszkowa jako zespół, który w trzech ostatnich spotkaniach z Radomiakiem wyraźnie przegrywał - powiedział szkoleniowiec „Miedzianki”. - Chcieliśmy zrobić wszystko, żeby zmazać tę plamę, szczególnie po naszym ostatnim meczu pucharowym. Wiedzieliśmy, że to było zupełnie inne spotkanie, a teraz czeka nas nowe rozdanie. Ustawiliśmy się troszeczkę inaczej taktycznie. Myślę, że było to dobre spotkanie z naszej strony, bo oprócz strzelonych bramek mieliśmy jeszcze przynajmniej dwie kapitalne sytuacje, które trzeba wykorzystać. Zespół gospodarzy największe zagrożenie stwarzał po stałych fragmentach gry, więc myślę, że zwycięstwo, wywalczone w trudnych warunkach, należało nam się.”

***

„Poprzecinane powietrze”

„Cieszę się, że nasza gra jest dobrze oceniana - dodaje 26-letni obrońca GKS-u Tychy. - Nie czułem ciśnienia, że jako zawodnik, na którego postawił trener Derbin muszę coś komuś udowodnić. Za grę jestem odpowiedzialny głównie przed sobą, a oceniając siebie nie stosuję taryfy ulgowej. Zaczynam od tego, co zrobiłem źle i co muszę poprawić. Po meczu z Arką byłem jednak zadowolony, bo „maczałem palce” przy pierwszym golu, a drugiego strzeliłem. W końcówce jednak za dużo dośrodkowań z prawego skrzydła gdynian docierało w nasze pole karne. Nie wynikało to z braku sił, a z przebiegu gry, bo przeciwnik rzucił do ataku wszystkie atuty.”

***

„Zaszczyt dla wychowanka”

„Czuję się dobrze, ale muszę mieć pewność, że nic złego się nie stało. Na tę chwilę mój występ w starciu z Sandecją stanął pod znakiem zapytania – podkreśla piłkarz, który we wtorkowym meczu w Łodzi pełnił rolę kapitana sosnowiczan. Opaskę przejął od Szymona Pawłowskiego. – Byłem trochę zaskoczony tym faktem. Szymek, który jest pierwszym kapitanem, rozpoczął ten mecz na ławce rezerwowych i to mnie przypadł w udziale ten zaszczyt. Dla mnie, wychowanka Zagłębia, człowieka urodzonego w Sosnowcu, to był ważny moment. Człowiek marzył aby dostąpić tego zaszczytu no i się udało – mówi z uśmiechem piłkarz. Mimo że w drugiej połowie Pawłowski pojawił się na murawie, to Ryndak do końca spotkania występował z opaską na ramieniu.”

***

„Zwycięska oszczędność”

„Jestem w stanie położyć moje nerwy na szali. W środę jak zwykle umieliśmy zachować czyste konto. Defensywa to nasza mocna strona, nie jest łatwo strzelić nam gola - podkreśla Brehmer. Jesienne dokonania Odry są tym bardziej godne szacunku, jeśli porównamy je do tego, jak radziła sobie drużyna przed rokiem. Wtedy na zdobycie podobnej liczby punktów potrzebowała... ponad połowy sezonu. Dziś ma ich 15, w poprzednich rozgrywkach po 18 kolejkach legitymowała się 16 „oczkami”. Dopiero zaś w 19. kolejce odniosła piąte zwycięstwo - czyli tyle, ile ma dziś po sześciu seriach gier. Jak tak dalej pójdzie, cel minimum, czyli utrzymanie, zostanie osiągnięty bardzo szybko.”

***

„Dno bez wodorostów”

„Wygląda na to, że działacze z Jastrzębia Zdroju bagatelizują powagę sytuacji. Przed kilkoma dniami, podczas walnego zgromadzenia stowarzyszenia GKS-u, jeden z klubowych „mędrców” powiedział, że drużyna zacznie wygrywać po... 10. kolejce, gdy wróci na własne boisko. „Determinacja” i poczucie humoru naprawdę godne uwagi. Przypomnę zatem, że w najbliższych kolejkach GKS 1962 zmierzy się na wyjazdach kolejno z: Górnikiem Łęczna (to już w niedzielę), Miedzią Legnica, Bruk-Betem Nieciecza, GKS-em Tychy i Odrą Opole. Potem do Jastrzębia zawita... ŁKS Łódź, który do tej pory nie stracił punktu i ma imponujący bilans bramkowy 18:3, potem w kolejce czekają Zagłębie Sosnowiec i GKS Bełchatów. Resztę spotkań zespół Pawła Ściebury rozegra na wyjeździe.”

***

„Tomasz Stefankiewicz: Będziemy się rozpędzać”

„Trzy bramki w Legnicy zdobył Adam Żak, łącznie ma ich na koncie już 9. Cieszycie się, że niebawem zamknie się okienko transferowe na szczeblu centralnym, co będzie przypieczętowaniem jego pozostania w Bytomiu?
Adam jest osobą rozsądną, świadomą, wiedzącą, czego mu trzeba w danym momencie. Dziś Polonia daje mu stabilizację i na niego stawia, a on jeśli dostanie w polu karnym dobrą piłkę, to na pewno zrobi z niej użytek. Dwa poprzednie spotkania w jego wykonaniu może nie były perfekcyjne, ale ze strony sztabu może liczyć na pełne zaufanie. Wiemy, że w ostatnich tygodniach miał propozycje z dobrych klubów II-ligowych, ale nie były na tyle konkretne, by podejmować jakieś działania. Wiem, że w głowach kibiców pojawiają się pytania, co z jego kontraktem, wygasającym za kilka miesięcy. Uznaliśmy z Adamem, że na razie skupiamy się na tym, co jest do zrobienia na boisku. Moment na rozmowy jeszcze nadejdzie. 

W roli gospodarzy zanotowaliście wygraną i 3 remisy, w roli gości - komplet 4 zwycięstw. Przypadek?
Raczej nie. Wyleczyliśmy się już z narzekania na boisko przy Frycza-Modrzewskiego. Pewnych kwestii nie zmienimy, ta murawa lepsza nie będzie. W środę graliśmy na krótkim, małym, nierównym boisku, które powinno być naszym przeciwnikiem, a jednak potrafiliśmy wyciągnąć 3 punkty. Tego zabrakło nam w spotkaniach z Ruchem, Kluczborkiem czy - przede wszystkim - rezerwami Górnika, bo tych straconych 2 punktów żałujemy najbardziej. Nie zrzucając winy na murawę, musimy wyciągnąć wnioski ze słabszych pierwszych połówek, jakie gramy w Bytomiu. Tu jest pole do poprawy. Jestem jednak przekonany, że z upływem kolejnych tygodni będziemy się rozpędzać i na tle rywali wyglądać jeszcze lepiej.”

 

SUPER EXPRESS

„Kamil Piątkowski: Chcę być twardy jak Ramos”

„Trochę dziwne, że nie dostałeś choćby jednej szansy w Zagłębiu, gdzie stawia się na wychowanków. Dlaczego?
Było sporo okazji, żeby włączyć mnie do kadry, choćby przy kontuzjach innych piłkarzy. Ale nie załapałem się do kadry meczowej ani u trenera Lewandowskiego, ani u van Daela. Mały żal z tego powodu jest, ale może tak miało być. Dzięki temu stałem się twardszy mentalnie. Przekonałem się, że w jednym klubie można być pomijanym, ale w drugim dostanie się szansę.

Czym tak szybko przekonałeś do siebie Marka Papszuna?
Trenera przekonał mecz sparingowy w październiku ubiegłego roku, w którym wystąpiłem na prawym wahadle. Wypadłem dobrze, zaliczyłem asystę i trener dał mi szansę od początku w meczu ligowym ze Śląskiem. Trener bardzo mi pomógł i dalej to robi. Podpowiada, jak mam się poruszać, jak ustawiać. Uważam, że z każdym treningiem i meczem staję się lepszym piłkarzem.”

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się