Thursday, 7 July 2016, 7:10:14 pm


Autor zdjęcia: Własne

Legia i Lech chcą szwedzkiego napastnika. Atletico ofertuje Milikowi fortunę. Kulhawik: Czemu nikt szkoli działaczy i prezesów?

Autor: zebrał Mariusz Bielski
2020-06-29 09:15:06

W dzisiejszej prasie wielu perełek nie znajdziemy, chociaż mamy kilka rzeczy godnych uwagi. Przede wszystkim news dotyczący walki Lecha i Legii o pewnego napastnika, rozmowę z Tomaszem Kulhawikiem czy tekst o tym jak Bayern „szkodzi” Bundeslidze. Zapraszamy!

SUPER EXPRESS

„Atletico daje fortunę Milikowi!”

„Hiszpański dziennik „AS” poinformował, że Arkadiusz Milik (26 l.) wziął udział wtelekonferencji z dyrektorem sportowym Atletico Madryt, wtrakcie której usłyszał, na jakie zarobki może liczyć wprzypadku transferu. Andrea Berta poinformował Polaka, że madrycki klub jest mu wstanie płacić 5 mln euro rocznie. Ito netto! Jak się wydaje, problemem nie jest dogadanie się z piłkarzem, a z Napoli, które mimo że Polak ma kontrakt ważny jeszcze tylko rok, oczekuje za niego od 40 do 50 mln euro.”

 

PRZEGLĄD SPORTOWY

„Świętowanie odroczone”

„Rosołek zdobył swoją drugą najważniejszą bramkę w życiu. Stać go na kolejne – skomentował Vuković. I wytłumaczył, dlaczego utalentowany młodzieżowiec nie grał od początku ani w sobotę, ani w środę, kiedy w Białymstoku Tomaš Pekhart doznał urazu podczas rozgrzewki i Legia wyszła na boisko z Mateuszem Cholewiakiem w ataku. – Maciek niedawno leczył kontuzję, dlatego wchodzi stopniowo, nie jest gotowy, by grać dłużej – wytłumaczył trener Legii. Może Rosołek nie odegrał w tym sezonie wielkiej roli w Legii, ale epizody, które dostawał od trenera Legii, rozegrał mistrzowsko. To on w debiucie z Lechem Poznań (19.10) zapewnił drużynie zwycięstwo 2:1, to także on sprawił, że zespół z Łazienkowskiej nie przegrał w sobotę. Wicemistrzowie Polski mieli spore problemy. Mimo że od 55. minuty grali w przewadze, to w ich grze brakowało konkretów. Vuković, chcąc rozruszać ofensywę drużyny, której piłkarze rzadko decydowali się na strzały, nie umieli przedrzeć się przez bardzo dobrze poukładany zespół gości, wprowadził na boisko Mateusza Cholewiaka i właśnie Rosołka. 18-latek udowodnił, że może rozwiązać problemy w ataku Legii (kontuzje Jose Kante i Vamary Sanogo). Szczególnie w następnej kolejce, w której piłkarze z Łazienkowskiej spotkają się z Lechem.”

***

„Szwed na celowniku Legii i Lecha”

„Ishak to jeden z najlepszych napastników 2. Bundesligi w ubiegłym sezonie – mówił w lipcu 2018 roku Dominik Steczyk, gdy z VfL Bochum przechodził do FC Nürnberg. Polski napastnik zapowiadał, że chce wygrać rywalizację ze Szwedem. To mu się nie udało, występował tylko w rezerwach, aż rok temu sięgnął po niego Piast Gliwice. Być może 21-latek spotka w nowym sezonie swojego byłego klubowego kolegę na polskich boiskach. Z naszych informacji wynika, że Legia i Lech rozmawiają z Ishakiem, ten nie podjął jeszcze decyzji, czy przyjąć jedną z tych ofert.”

***

„Mateusz Borek: Kosmita Lewandowski i bohater Gikiewicz”

„Bohaterem jest dla mnie Rafał Gikiewicz. Żeby w takim zespole jak Union, mając już 32 lata, tak dojrzeć piłkarsko, trzeba mieć nie tylko odpowiednie umiejętności, ale i charakter. Gikiewicz zapowiedział utrzymanie oraz osiem czystych kont i obietnicę spełnił. W nagrodę idzie do Augsburga, gdzie trafi do perspektywicznego zespołu. Ciekawe, na jaki poziom mentalny i sportowy może wynieść nowy klub, nie zdziwię się, jak za dwa lub trzy tygodnie usłyszymy o grze o Ligę Europy i walkę o dziesięć meczów bez straty bramki. I też się nie zdziwię, jeśli Giki to zrealizuje.”

Więcej TUTAJ

***

„Papszun przebija szklany sufit”

Papszun stworzył drużynę, która posiada interesujący styl, widać na niej trenerskie piętno, co dla szkoleniowca jest zawsze komplementem. Nie w tym rzecz, by beniaminka chwalić za fajne granie – tak jak ŁKS na początku sezonu albo Miedź w poprzednich rozgrywkach. Co z tego chwalenia, jeśli na koniec jest degradacja. Papszun znalazł w Rakowie odpowiedni balans między wrażeniami artystycznymi a piłkarską efektywnością.

Wcale jednak nie musi mieć z górki. Jest jak w dobrej grze zręcznościowej. Wskoczył na wyższy poziom, a tam skala trudności też relatywnie wyższa. Stawiam tezę, że ten najbliższy sezon będzie dla niego przełomowy. To już musi być skuteczna walka o górną ósemkę, może jeszcze wyżej. Żeby jeszcze ten stadion w Częstochowie mu przygotowali. Może jednak zdążą, zanim Papszun zmieni klub...”

Więcej TUTAJ

***

„Tomasz Kulhawik: Odżywki dla piłkarzy? Niech piją mleko!”

„Jest pan gotowy ruszyć w Polskę?
Jestem. Kręci mnie, żeby spróbować w wyższej, a to wiąże się z wyjazdem. Na Podlasiu nie ma możliwości. 

Są jeszcze Wigry.
120 kilometrów od Białegostoku, więc też trzeba się ruszyć. Śmiałem się, że jestem gotowy zostać trenerskim Damianem Kądziorem. Aby udowodnić, że nie jestem ślepy, muszę ruszyć okrężną drogą. Damian, niechciany w Białymstoku, przez Lublin i Ząbki trafił do reprezentacji, zagrał w Lidze Mistrzów. Dziś Jagiellonia bardziej go chce niż on do niej przyjść. Może pokonam podobną ścieżkę, tylko na innym poziomie.

Za panem wiele, wiele lat przepracowanych w piłce młodzieżowej. Myślę, że i parę spostrzeżeń się zebrało. Jakie są jej największe bolączki w Polsce? Co możemy robić lepiej? 
Będę działał w swoim gnieździe, ale za dużo jest u nas przypadkowych trenerów. Traktujemy dzieci jak króliki doświadczalne. Wysyłamy do nich trenerów, którym dajemy czas na pomyłkę, pozwalamy na nią. Kiedy idę do banku, to ufam i wierzę, że bankowiec przedstawi najlepszą ofertę i mnie nie oszuka. Wysyłając dziecko na trening, oczekuję, że będzie pracował z nim fachowiec, a nie ktoś, kto trzy dni temu skończył przyspieszony kurs. Dlaczego ktoś ma się uczyć na moim synu? (…) Dziś dużo mówi się też o szkoleniu trenerów, kursokonferencjach. A dlaczego pomijamy szkolenia dla działaczy, prezesów?”

Więcej TUTAJ

***

„Król Lewandowski V”

„To zaszczyt być trenerem takiego napastnika – powiedział o Lewandowskim szkoleniowiec Bayernu Monachium Hansi Flick. I trudno z niemieckim szkoleniowcem polemizować, skoro nasz napastnik dokonał kolejnych historycznych osiągnięć. 34 gole w sezonie Bundesligi to najlepszy wynik od rozgrywek 1976/77, gdy tyle samo trafi eń miał Dieter Müller. W historii niemieckiej ekstraklasy skuteczniejszym królem strzelców był jedynie inny Müller – Gerd, który zdobył 36 bramek w sezonie 1972/73, 38 w 1969/70 i legendarne 40 goli dwa lat później. Pytany o nieosiągalny do tej pory wynik właśnie 40 goli Lewandowski słusznie stwierdził, że teraz piłka jest jednak inna. Trzeba też pamiętać, że nasz napastnik stracił w tych rozgrywkach nie tylko trzy mecze (dwa z powodu kontuzji kolana oraz jeden, gdy pauzował za żółte kartki), ale przebiegały one w chorych czasach i specyficznych warunkach. A mimo to atakujący Bayernu był najkskuteczniejszy w Niemczech zarówno przed pandemią, jak i po restarcie Bundesligi, bez kibiców na trybunach, co też miało spory wpływ na postawę nie tylko jego, ale wszystkich piłkarzy, którzy do nietypowych okoliczności musieli przywyknąć.”

***

„Grosicki nie łapie się nawet na ławkę”

„Będzie jeszcze grał. Co prawda w ostatnich meczach był poza składem, ale będzie grał – dwa razy powtórzył menedżer Slaven Bilić, pytany o sytuację Kamila Grosickiego. Z pewnością nie tak reprezentant Polski wyobrażał sobie restart sezonu Championship. Mimo że kadry meczowe drużyn mają aktualnie nie 18, a 20 zawodników, Grosik w starciach z Birmingham (0:0) i z Brentford (0:1) nie załapał się nawet na ławkę rezerwowych. Powód? Bilić tłumaczy to w najprostszy sposób: w tym momencie aż czterech skrzydłowych jest w jego hierarchii bliżej składu niż 32-letni Polak. Chorwacki menedżer ma na myśli Grady’ego Dianganę, Matta Phillipsa, Calluma Robinsona i Kyle’a Edwardsa.”

Więcej TUTAJ

***

„Dariusz Dziekanowski: Kreatywność – towar deficytowy”

„Czemu do Polski sprowadzani są gremialnie piłkarze z niższych lig z Półwyspu Iberyjskiego? I dlaczego wielu z nich robi u nas kariery? Wspólnym mianownikiem w odpowiedzi na oba pytania jest jedno słowo: kreatywność. To jest towar deficytowy w naszym kraju, a standardowy w Hiszpanii. To jest coś, co przyciąga uwagę kibiców, coś, czego ludzie szukają na stadionach. Gdzie tkwi problem? Bez wątpienia na etapie szkolenia młodzieży. Na poziomie seniorskim liczy się najczęściej futbol minimalistyczny, który daje punkty. Nie ma w tym wszystkim polotu, stąd mecz lidera z wiceliderem, a jednocześnie aktualnego wicemistrza z mistrzem wygląda tak, jak sobotnia rywalizacja w Warszawie przy Łazienkowskiej. Słabo. Jest w Polsce jedna drużyna, którą kilka razy chwaliłem w tym sezonie za filozofię gry. Chodzi mi o ŁKS, zwłaszcza gdy trenerem był Kazimierz Moskal. W przerwie spowodowanej pandemią doszło do zmiany szkoleniowca (Moskala zastąpił Wojciech Stawowy, wyznający podobną filozofię), ale niestety łodzianie spadli do pierwszej ligi. Szkoda, bo takie zespoły przyjemnie się ogląda, ale zabrakło w tym wszystkim trochę solidności.”

Więcej TUTAJ

 

SPORT

Same pomeczówki, szkoda czasu. To już lepiej poczytać je u nas:

„Wrocław Kolejorzowi ciągle straszny. Sytuacja w czołówce bez zmian”

„Wszedł, strzelił i wygrał. Kolejny popis Zwolińskiego!”

„Zabrzańska twierdza padła, Wisła praktycznie pewna utrzymania!”

„W ten weekend warszawianie nie mieli ochoty na huczną imprezę...”

„Eksperymentów multum, zmian faktycznych – zero”

„Wolne Forsella i zgraja młodzieżowców to trochę za mało na utrzymanie”

„Cudu nie było beniaminek utrzymał Ekstraklasę”

A do tego I oraz II liga:

„Samobój załatwił olsztynian”

„Hit, który zakończył się w 30. minucie”

„Chyba już nikomu nie chce się awansować do Ekstraklasy...”

„Górnik wypunktował Widzew. Obrona łodzian myślami na wakacjach”

 

GAZETA WYBORCZA

„Legenda o szkodliwości Bayernu”

„Stąd bierze się zniechęcenie wielu kibiców i ekspertów, którzy rytualnie już, sezon w sezon, pojękują, że dominacja Bayernu szkodzi Bundeslidze. I ostrzegają: jeśli będzie z góry wiadomo, kto wygra, ludzie przestaną się nią interesować.

Z kasandrycznymi wizjami jest jednak ten kłopot, że nie wynikają z racjonalnej analizy sytuacji, lecz wyrażają stan ducha – znużonego? rozczarowanego? – obserwatora rozgrywek. Żadne fakty nie sugerują, że przepowiednie zamierzają się spełnić. Frekwencja na stadionach jest stała, meczowa średnia przez całą dekadę przekracza 40 tys. osób (pomijając oczywiście okres pustki pandemicznej), ludzie nie wyłączają też telewizorów, Bundesliga konsekwentnie się bogaci. Odkąd przed siedmioma laty monachijczycy przejęli władzę absolutną, jej przychody się podwoiły, a w lutym poinformowano o sforsowaniu historycznej bariery – wygenerowała ponad 4 mld euro przychodu. Wprawdzie właśnie sprzedała prawa telewizyjne ciut taniej niż poprzednio, ale to nie skutek spadku popularności, lecz koronawirusowej zawieruchy.”

Więcej TUTAJ

***

„Legia pełznie po tytuł”

„Gra o tytuł przypomina w tym sezonie wyścig żółwi. Piast, który przed rokiem rzucał na kolana jednego rywala po drugim, teraz w fazie mistrzowskiej zdobył zaledwie jeden punkt. Mało jak na obrońcę tytułu. Legia też punktuje gorzej niż 12 miesięcy temu. Wtedy po trzech meczach fazy mistrzowskiej miał sześć punktów, teraz ma pięć. Ale wciąż wszystkie atuty, by odzyskać tytuł. Już po następnym meczu z Lechem w Poznaniu. - Gdybyśmy przegrali, byłoby to wyjątkowo niesprawiedliwe - mówił Vuković po remisie z Piastem. Trener Legii może się czuć jak kierowca rajdowy, który wsiadł do najlepszego samochodu i do mety zmierza na czele stawki na drugim biegu.”

Więcej TUTAJ


KOMENTARZE

Stwórz konto



Zaloguj się na swoje konto




Nie masz konta? Zarejestruj się